Zaczynam dzisiaj moje odliczanie. Pierwszy z trzydziestu dni już niemal za mną. Jeszcze tylko 29 i mam nadzieję, że zauważę już jakieś pozytywne zmiany. Ćwiczeń jak na razie nie ma z oczywistych powodów. Może w poniedziałek zacznę robić coś mało inwazyjnego, żeby nie przeciążyć organizmu.
Moje dzisiejsze małe menu:
Śniadanie/lunch: shake z banana, mleka, masła orzechowego i kakao.
Obiad: sałatka (sałata lodowa, mały pomidor, kawałek ogórka, korniszon, rzodkiewka, cebula czerwona) z dressingiem (jogurt grecki, musztarda), półtora jajka, kawałek ciemniej bułki, szklanka soku pomarańczowego rozcieńczonego wodą
Kolacja: reszta bułki z obiadu z serkiem almette, sałatą, pomidorem, rzodkiewką i cebulą, szklanka soku pomarańczowego rozcieńczonego wodą
Teraz czas na szybki prysznic albo gorącą kąpiel! Jeszcze nie zdecydowałam :)
Eliza
MadameRose
1 grudnia 2013, 08:22Lichutkie te posiłki...Ja bym umarła z głodu na takiej dawce :P
Wiyue
30 listopada 2013, 20:25Mało tego jedzonka. Choć przyznam- patent z takim krojeniem bułki jest świetny. Wydaje się wtedy naszemu mózgowi, że jemy więcej