Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Slow motion - 2/30


Kiedy myślałam, że już uporałam się z moim zdrowiem to dopadła mnie koszmarna migrena. Przez nią spędziłam większość dnia w łóżku i teoretycznie właśnie to mam robić aż do środy, ale wiadomo jak to jest. Po kilku dniach leżenia ma się szczerze dość. Niestety też przez to nie zjadłam dzisiaj zbyt wiele.

Jutro mam kolejną wizytę u lekarza, która mam nadzieję, że wiele rozstrzygnie. Okaże się czy potrzebuję kolejny antybiotyk i czy mogę powoli zacząć wracać do swojego normalnego trybu życia. Fizycznie jest już zdecydowanie lepiej i chyba od jutra właśnie zacznę robić 30 Day Shred. Nigdy nie robiłam tego programu, ale wszyscy go chwalą, więc chyba się skuszę. Szczerze, wszystko okaże się jutro. Zrobiłam sobie też małą tabelkę, w której zaznaczam czy dobrze poszły mi kolejne dni mojego wyzwania. Już dwa za mną! Juhu!


Mam nadzieję, że pod koniec wyzwania wszystko będzie zielone! A teraz jeszcze moje małe, ubogie przez chorobę menu:

Śniadanie/Lunch: ponownie shake z banana, mleka, masła orzechowego i kakao

Obiad: tost zrobiony z bułki ziarnistej z plasterkiem sera, kawałek jabłka i szklanka soku pomarańczowego

Kolacja: dwie kromki chleba żytniego z serkiem almette, sałatą, pomidorem, ogórkiem, rzodkiewką i cebulą

Nawet nie wiecie jak ciężko było mi zjeść to wszystko. Mam nadzieję, że jutro mój organizm zregeneruje się jeszcze bardziej i będę wstanie zjeść o wiele więcej zdrowego jedzenia.

Eliza