Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zrozumiałam, że jeśli teraz się nie zmienię to zostanę już taka beznadziejna na zawsze!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 4418
Komentarzy: 65
Założony: 3 listopada 2013
Ostatni wpis: 24 września 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
moreEliza

kobieta, 26 lat, Kraków

165 cm, 82.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 września 2014 , Komentarze (7)

Kolejny dzień za mną. Szczerze, nawet nie wiem co napisać. Mam nadzieję, że nim się obejrzę, a będę tutaj pisała ostatni post w mojej 100 dniowej serii. Jeszcze tylko 98 dni!

Śniadanie:

Jogurt grecki z jagodami Piątnica, kawałek banana, granat, wiórki kokosowe, biała herbata

Lunch:

Kawałek marchewki, papryka, trochę hummusu

Obiad:

Frytki ze słodkich ziemniaków, mizeria (ogórek, jogurt naturalny, ocet, trochę soli i pieprzu), ogórek kiszony

Kolacja:

Jajko na twardo z sosem (jogurt naturalny, czosnek, ziola, pieprz, trochę soli), dwa chlebki chrupkie, ogórek kiszony

Do tego poszłam jeszcze pojeździć na rowerze, żeby wprowadzić trochę ruchu do mojego życia :)

23 września 2014 , Komentarze (2)

Zostało równo 100 dni do końca roku (co szczerze mówiąc jest dość przerażające, ale staram się o tym nie myśleć). Przez 100 dni wiele może się zmienić i chcę tego doświadczyć. Moim celem jest zobaczyć 6 na wadze zanim 2015 zagości na dobre, więc myślę, że jest to w miarę realne. 

Dzisiaj miałam dość późny start, więc śniadanie zjadłam dopiero o 10. Potem cały dzień pracy i dopiero pół godziny temu wróciłam do domu. Przygotowanie posiłków z rana było dość chaotyczne - po prostu zgarnęłam wszystko co było względnie zdrowe ;)

Śniadanie:

Pół pity z resztą sałatki (pomidor, ogórek, papryka, feta), pół brzoskwini, biała herbata

Lunch:

Jabłko, pół marchwi

Obiad:

Zupa z soczewicą (papryka zielona i żółta, cebula, marchew, pomidor, soczewica, kostka rosołowa warzywna, koncentrat pomidorowy)

Kolacja:

Resztka sałatki, ogórek kiszony, 3 chrupkie chlebki

4 czerwca 2014 , Komentarze (3)

Pierwszy dzień od chyba tygodnia czt dwóch kiedy nie pada - mały sukces. Szczerze, bardzo lubię deszcz i brzydką pogodę, ale nie sprzyja ona moim mingrenom, więc dzisiaj z racji tego, że wyszło słońce czuję się trochę lepiej. W ramach aktywności fizycznej zrobiłam sobie spacer na kurs prawa jazdy i z powrotem - łącznie jakieś 1,5 h chodzenia :) Bardzo przyjemne. Znowu mam wrażenie, że za dużo dzisiaj zjadłam - trochę więcej mącznych rzeczy. Cóż, bywa - jutro będzie lepiej.

Menu:

Śniadanie: placuszki serowe (jogurt grecki, miód, trochę mąki, jajko), trochę stopionego masła orzechowego, borówki, truskawki

II śniadanie: lody truskawkowe (dzisiaj nie zapomniałam zamrozić ;)) - truskawki, jogurt grecki, miód, sok z cytryny

Obiad: tacos rybne (wiem, że nie wygląda zbyt ładnie, ale było pyszne!) - dwa placki domowej roboty z mąki żytniej, sałata, panga, pomidor, awokado i trochę sosu słodko-kwaśnego

Podwieczorek: borówki, migdały

Kolacja: tutaj nie jestem za bardzo zadowolona - bułka fitness z almette i pomidorem

Eliza

3 czerwca 2014 , Komentarze (5)

Prawie przez cały dzień miałam koszmarny ból głowy - nie wiem czy był on spowodowany nową dietą czy powracają moje straszne migreny. Mam nadzieję, że to pierwsze. Drugi dzień za mną! Wreszcie mi się udało wytrzymać dłużej na diecie - teraz mam już nadzieję, że tak pozostanie do końca :) Nowej pracy jeszcze nie znalazłam. Moja mama za to dała mi zlecenie u siebie w pracy, więc mam co robić. Poza tym codziennie po dwie godziny zajęć z prawa jazdy, na których na ogół trochę przysypiam ;)

Co dzisiaj znalazło się w moim brzuszku?

Śniadanie: trzy wafle ryżowe z serkiem wiejskim i dżemem, borówki

II śniadanie: koktajl (200 gram truskawek, jogurt grecki, miód i sok z cytryny). Miały być lody truskawkowe, ale zapomniałam zamrozić truskawki ;)

Obiad: leczo, bułka wieloziarnista

Podwieczorek: jabłko. Cały czas zapominam zrobić zdjęcie ;)

Kolacja: trzy kromki chlebka chrupkiego z almette ziołowym i pomidorem, borówki

To tyle na dziś!

Eliza

2 czerwca 2014 , Komentarze (5)

Chyba tydzień temu też wracałam tutaj i miałam nadzieję, że nie będę musiała znowu z żalem wracać. Jednak po jednym dniu diety stwierdziłam, że już się zmęczyłam i zaczęłam jeść wszystko co znalazłam w kuchni. Wiem, że mogłam we wtorek wrócić na dobre tory jednak tego też nie zrobiłam. Przyznam, że miałam trochę stresów - może nawet trochę więcej niż trochę. Straciłam pracę co zmusiło mnie do wprowadzenia się do moich rodziców, którzy niestety mieszkają w innym mieście. Nie mając wyboru, spakowałam swoje rzeczy i ruszyłam w kilkugodzinną podróż. Plusem jest to, że rodzice mają osobny domek dla gości i to właśnie w nim mieszkam. Trochę samodzielności mi pozostało. Dodatkowo zaczęłam prawo jazdy. Tak, tak, wiem - mam 21 lat i dopiero robię prawo jazdy, ale cóż.. Nie było mi wcześniej potrzebne. Zdecydowanie jest to dla mnie dodatkowy stres i jak wszystko się na siebie nałożyło to zaczęłam szukać pocieszenia w jedzeniu. Błąd, klasyczny błąd. Dzisiaj już jednak wróciłam na dobre tory i jadłam w miarę zdrowo :)

Dzisiejsze menu:

Śniadanie: jajecznica z dwóch jajek ze szpinakiem i odrobiną fety, kawałek pomidora, ogórek kiszony, tost pełnoziarnisty 

II śniadanie: arbuz, gruszka (tylko pół zjadłam, bo jakaś za słodka była)

Obiad: ziemniaki z koperkiem, duuuużo młodej kapustki z przecierem pomidorowym

Podwieczorek: jabłko

Kolacja: pół pomidora, mozzarella, odrobina oliwy i octu balsamicznego, tost pełnoziarnisty

Wydaje mi się, że trochę dużo zjadłam, ale jak na razie chcę przyzwyczaić organizm do 5 zdrowych posiłków dziennie i chyba dobrze mi idzie. Mam nadzieję, że jutro już się nie poddam!

Eliza

27 maja 2014 , Komentarze (2)

Tak, wiem. Dwa tygodnie temu niby tutaj wróciłam, ale po jednym dniu (?!) poległam. Przyznam, że było to dość przykre - znowu zawiodłam samą siebie. Zawsze tak jest. Dzisiaj wgramoliłam się na wagę - 82 kg. Ciągle tyję zamiast chudnąć - muszę z tym skończyć, bo z dnia na dzień czuję się coraz gorzej fizycznie i psychicznie.

Dzisiejsze menu:

Śniadanie: jogurt grecki z miodem, płatki błonnikowe, kiwi, pół brzoskwini, truskawki

Lunch: arbuz, pół jabłka, pół brzoskwini, marchewka, trochę tzatzików 

Obiad: makaron pełnoziarnisty z pieczarkami, cebulka i szpinakiem, sałatka z sałatą rzymską, pomidorem, kiełkami brokułów i serkiem wiejskim

Kolacja: koktajl (brzowskwinia, pół banana, mleko sojowe), dwa wafle ryżowe

Jeden dzień zdrowego odżywiania i już lepiej się czuję. Skoczyłam jeszcze do Biedronki na zakupy. Powiedzcie mi - co lubicie z tego sklepu? Tak żeby współgrało ze zdrowym jedzonkiem. Oto co ja dzisiaj nabyłam: wafle ryżowe, napoje sojowe zwykłe i czekoladowe (zastępuję tym zwykłe mleko), feta, serek wiejski, jogurt grecki i awokado. 

Ćwiczeń dzisiaj nie było - szczerze nie wiem dlaczego. Postaram się jutro poprawić :)

Eliza

12 maja 2014 , Komentarze (7)

Pierwszy dzień za mną! Muszę przyznać, że nie było źle. Mój organizm zdecydowanie musi się przyzwyczaić do mniejszej ilości jedzenie, ale myślę, że jakoś da radę. Co do ćwiczeń - eh, ciężki temat. Zrobiłam 20 brzuszków, 10 podciągnięć nóg pod klatkę na piłce, poskalałam 1 minutę (!) na skakance i plecy mi wysiadły. Chciałam od jutra Chodakowską zacząć czy coś, ale zobaczymy czy plecy mi pozwolą.

Przejdźmy teraz do tego co dzisiaj zjadłam :)

Śniadanie:

jogurt grecki z miodem, płatkami i owocami

Lunch:

gruszka nashi, pół jabłka, borówki, marchewki, trochę nerkowców i tzatziki

Obiad:

kuskus, brukselka z odrobiną oliwy i przypraw, szparagi, fasolka, reszta tzatików z lunchu

Kolacja:

tost pełnoziarnisty, pół jajka wymieszane z serkiem wiejskim i kawałkiem ogórka kiszonego, kilka borówek, śliwka

I oczywiście do tego wszystkiego dużo wody! Ostatnio coraz lepiej mi to idzie i jestem z siebie na prawdę dumna. Jutro rano się zważę i pomierzę, żeby mieć na przyszłość z czym porównywać ;)

Eliza 

12 maja 2014 , Komentarze (5)

Dla mnie to dość ironiczne - tak bardzo się czegoś chce, a nie robi się nic żeby to osiągnąć. Jak 'wróciłam' tutaj w lutym to byłam przerażona tym, że zobaczyłam 8 na początku swojej wagi, od tego czasu przybyło mi jeszcze około 1,5-2 kg. Kolejny rekord dotyczący najwyższej wagi  w całym moim życiu został pobity! Niestety, z takich osiągnięć nie ma się co cieszyć. Dlatego wracam tutaj na kolanach, błagając chyba samą siebie, żeby wreszcie się opanować i zacząć zdrowo odżywiać. 

Niemal wszystkie moje ubrania już na mnie nie pasują. Patrzę się na te wszystkie śliczne sukienki, które kiedyś kupiłam z myślą ' i tak zaraz schudnę' , a jakoś nie doszło to do skutku. Chcę w końcu je założyć, a nie tylko obserwować jak marnują się na wieszakach!

Czy mam jakieś cele? Oczywiście! I to mnóstwo! Pierwszym z nich jest okres mojego odchudzania, a mianowicie od dziś (12.05.2014) do końca sierpnia (31.08.2014). Wiem, że czas wakacji już powinien być tym momentem kiedy chwalę się swoim wyglądem, ale cóż - zawaliłam i teraz muszę zbierać tego plony. Po tych ponad trzech miesiącach przestanę skupiać się na odchudzaniu i po prostu będę kontynuować moje zdrowe odżywianie. Jeśli chodzi o wygląd to cel jest ten sam jaki był - dobrze wyglądać w jeansach i zwykłej koszulce. Co do wagi - chciałabym się nią nie przejmować, ale wiadomo jak to jest. Moim celem jest powrót do mojej starej wagi - 65 kg. Myślę, że cel nawet realny. Jeśli pod koniec odchudzania będzie więcej to oczywiście nic się nie stanie - ważne będzie, że dzielnie walczyłam o swoje!

Tym 'krótkim' wstępem kończę swój wywód na temat diety. Mam nadzieję, że to będą najlepsze trzy miesiące mojego życia - wreszcie spełnię swoje największe marzenie!

Eliza

28 lutego 2014 , Komentarze (6)

Po wczorajszym małym obżarstwie obudziłam się strasznie ociężała. To tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że na prawdę nie warto jeść niezdrowo. Co prawda zjadłam dzisiaj tylko trzy posiłki, ale szczerze nie zmieściłabym więcej (i ciągle było mi niedobrze po pączkach).

Jutro już nowy miesiąc co napawa optymizmem! Pomyślałam, że zacznę od jutra 30 day shred. Zawsze chciałam ukończyć ten program, ale nigdy jakoś się nie zebrałam. Jutro pierwsze podejście :) Również jako mały prezent zafundowałam sobie dzisiaj sokowirówkę! Tak, wreszcie! Zamówiłam przez internet, bo nie chciało mi się jechać do miasta bez pewności, że będzie ten model co chcę. Mam nadzieję, że do wtorku przyjdzie i będę mogła zacząć robić swoje własne soczki.

Teraz szybko moje menu z dzisiaj

Śniadanie:
Owsianka z masłem orzechowym, truskawkami i bananem

Obiad: 
Makaron pełnoziarnisty z fasolką

Kolacja:
Śliwka, truskawki, winogrona, borówki z jogurtem waniliowym

Ćwiczeń dzisiaj nie było - jeden dzień regeneracji po wczorajszym bieganiu i przed 30 day shred :)

Kontynuując mój mały monolog - leżąc wczoraj w łóżku zaczęłam się zastanawiać co jest moim celem jeśli chodzi o mój wygląd i wagę. Kiedyś były to liczby - teraz nie zwracam na to aż tak dużej uwagi. Doszłam do wniosku, że chce dobrze wyglądać w dżinsach i zwykłym podkoszulku. To jest mój cel!
 

27 lutego 2014 , Komentarze (1)

Jeśli chodzi o dzisiejszy dzień i dietę to zdecydowanie nie szło to ze sobą w parze. Sam dzień zaczął się bardzo dobrze - zdrowe śniadanko, ćwiczenia, zdrowy lunch... jednak potem moja mama postanowiła zrobić mi niespodziankę i przejechała. Oczywiście nie chodzi mi to, że nie powinna była tego robić tylko, że przywiozła masę jedzenia. Tym oto sposobem zjadłam tosty, bułkę z masłem, makaron i 3 pączki.. Ja nawet nie lubię pączków! Nie wiem jak ona to robi, że wmusza we mnie jedzenie, którego nie lubię. 

Po tym jedzeniu czuję się beznadziejnie - jestem ociężała, jest mi niedobrze. Zdecydowanie mnie to nauczyło, że zdrowe odżywianie to podstawa!

Na szczęście ćwiczenia poszły mi dobrze - rano zrobiłam 15 minutowe ćwiczenia jogi z Fitness Blender'a, a wieczorem poszłam biegać. Wiecie co? Przebiegłam 25 min bez zatrzymywania! Wolno, bo wolno, ale przebiegłam! Kiedyś biegałam na prawdę sporo - w zawodach, pół maratonach, maratonach, ale potem to zaniechałam i przytyłam, więc teraz zaczynam kompletnie od zera. Dzisiejsze bieganie uświadomiło mi, że jestem zdolna do wielu rzeczy i że jeśli tylko się temu poświęcę to szybko wrócę do starej formy!