Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 12, czyli dzień spisany na straty.


Pamiętam jak zawsze cieszył mnie nadchodzący weekend. Teraz weekend to czas, kiedy robię mniej niż zawsze. Próżne 2 dni. Nigdy nie mogę się zabrać do nauki ani ćwiczeń. 

Wstałam jak zawsze trochę później niż w tygodniu, zjadłam śniadanie i przyjechał brat z dziećmi. Kochane skarby, ale jest przy nich okropnie dużo zajęć. Brat naprawiał samochód, więc musiałam sama sobie z nimi radzić. Jak jedno chce pić to drugie chce jeść, jak jedno chce oglądać bajkę to drugie chce iść na sanki. Bycie w dwóch miejscach na raz to przy nich za mało. Gdy w końcu położyłam Anię spać, a Pawła wysłałam do garażu do taty myślałam, że się trochę pouczę. Co prawda uczyłam się jakąś godzinkę, ale niestety później zasnęłam i obudziły mnie krzyki wyspanej Ani. Po 18 dzieci rozszalały się na całego. Nie było mowy o chwili spokoju.  

Ćwiczenia mi dziś marnie szły 
zrobiłam 1 serię ćwiczeń A6W i tylko 110 przysiadów. Jakaś masakra. Pewnie i tego bym nie zrobiła, ale przypomniałam sobie, że jutro mam się mierzyć.

  • tlustytluscioch

    tlustytluscioch

    24 lutego 2013, 10:54

    myśle, że jako ćwiczenia możesz zaliczyć do opieki nad dziećmi, przy nich się jeszcze więcej spala ;)

  • cambiolavita

    cambiolavita

    24 lutego 2013, 01:25

    Wiem o czym piszesz, bo moje rodzenstwo tez ma dzieci i jak byma w Twoim wieku, to byla ich czworka w wieku ok 5-13lat :) Dzialo sie, oj dzialo :) Ale za to jaki mam teraz z nimi swietny kontakt! Kocham ich bardzo! Warto spedzac z dzecmi czas :)

  • Skorupaa

    Skorupaa

    24 lutego 2013, 01:13

    To jednak coś poćwiczyłaś ;) przy dwójce dzieci nie da się siedzieć w miejscu :D