Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Inni mają łatwiej...


 Po paru tygodniach, dieta jest coraz łatwiejsza, coraz łatwiej przychodzi mi jedzenie zdrowiej... Cieszę się i jestem dumna, gdy jem dużo mniej i mądrzej, jednak nawet nie wiecie (a może właśnie Wy mnie zrozumiecie!) jak tęsknie, tak strasznie, za czekoladą i makaronem z masą śmietanowego sosu carbonara......... za faszerowanymi pieczarkami i hamburgerami.... Nadal jem pieczarki, jednak bez grama tłuszczu, makaron tak samo- razowy z pesto, czosnkiem lub pomidorami... Nie powiem by było to niesmaczne, ale tak boli mnie to, że koleżanka je za 3 osoby, do syta, potrafi zjeść całą pizze, a waży 53kg! Do tego gdy tygodniami siedzi w domu i je, to może przytyje 3kg...... Objadają się z chłopakiem wieczorami, nie piją mililitra wody, jedynie Pepsi i oboje szczupli.... Nie jest to odosobniony przypadek, zapewne również macie takich znajomych... Teraz przez 4mies. miałam dodatkowych wspołlokatorów, gdybym ja odżywiała się tak jak Szwagierka, to nie ważyłabym 56kg tylko 120! Zresztą dokładnie tak ze mną było, siedziałam w domu z małym dzieckiem pozbawiona checi życia i w 2 może gora 3 mies. przytyłam 20kg! 85 do 105kg... Doskonale wiem, że taką dietę będę musiała trzymać do końca życia, to nie jest chwilowe, jeżeli przestanę znowu przytyje... Nie wiem, muszę pomyśleć o dniach z 'nagrodą'... Cały czas mam ochotę na ptasie mleczko... 'Ułatwieniem' jest to, że mam chore jelita i jak zjem coś niezdrowego, to dostaje okropnych skurczy.. Kara! :D Kiedyś aż tak nie było, odkąd jem racjonalnie, to każda 'wpadka' kończy się bólem. Choroba była drugim powodem diety. Nie poddaje się i walczę, nie dam się, nie dam! Taki widzicie dziś humor 'nie fair'. Po prostu ja też chciałabym się nie martwić o każdy kg, tylko być szczupłą od zawsze i na zawsze, żyjąc jak chcę, a nie będąc na diecie, utrzymać wagę przez rok, dwa i po 'załamaniu' znowu wrócić jeszcze grubsza............

Menu:

śn: 2 kromki(100g), brie, pasta jajeczna, ogórek, kiełki - 350kcal

IIśn: tost- 2 kromki(50g) brie, polędwica z kurczaka, jabłko - 270kcal

Obiad: 80g łososia, 100g makaronu razowego, łyżka pesto(po pół do makaronu i do przyprawienia lososia, przed smazeniem), łyżeczka oliwy, pieczarki - 400kcal

pod: Danio brzoskwiniowo-biała czekolada(chciałam spróbować, jednak nie powtórze tego, okropnie słodkie), jedna galaretka w czekoladzie - 200kcal

kol: nie wiem, zaraz zrobię, mam ochotę na tosta znowu... ;) Ale on mało syci... Coś do 200-250kcal

razem: 1470kcal

I muszę powiedzieć, że jestem tak głodna, że zjadłabym pół pizzy......
  • keisho

    keisho

    21 lutego 2014, 10:04

    Ja też muszę zacząć ćwiczyć, także naprawdę wiem co czujesz :)

  • keisho

    keisho

    20 lutego 2014, 12:31

    Maam identycznie! Zjem coś niezdrowego i od razu kg w górę :( A mam mnostwo przyjaciół, którzy jedzą ilości dla słonia i to samych niezdrowych rzeczy,a są szczuplutcy. :( I gdzie tu sprawiedliwość. Ale wtedy sobie mówie, że ja przynajmniej trenuję swój charakter,dzięki któremu będę silniejsza psychicznie i fizycznie! :)

  • PannaKolorowa

    PannaKolorowa

    20 lutego 2014, 08:26

    nie jesteś w swoim problemie odosobniona. ja też mam wielką tendencję do tycia. moje ostatnie 3 miesiące podjadania skończyły się 7 kilowym balastem, wiec mówi to samo przez się :(

  • lavidaesbella

    lavidaesbella

    19 lutego 2014, 20:43

    Taaaak, nie ma nic bardziej wkurzającego niż patrzenie na przyjaciółkę szczupłą jak modelka, która chce cie wyciągnąć o 22 na kebaba i jeszcze się dziwi, że odmawiasz, bo przecież "od jednego kebaba nie zgrubniesz!" :D

  • vickybarcelona

    vickybarcelona

    19 lutego 2014, 19:52

    ja kiedys oglam jesc co chcialam, az zachorowalam na niedoczynnosc tarczyccy..

  • Mata_Hari

    Mata_Hari

    19 lutego 2014, 19:45

    Niektórzy mają lepszy metabolizm, ale jeśli chodzi o gubienie wagi, to wszyscy mają tak samo ciężko. Nie ma co narzekać, trzeba pracować :) Powodzenia!!! :)