43 dzień diety i ćwiczeń. No i stało sie - pasek postępu mi sie skończył (był ustawiony na 70kg) a waga pokazala 69,6 wiec nie pozostało mi nic innego jak troche go zmodyfikowac i wyznaczyc sobie kolejny cel. Nadal mam jeszcze troche tłuszczu na brzuchu wiec jest co gubić. W czwartek rano oficjalne ważenie przed świetam, powinno mnie to zmotywować żeby jednak jakiś umiar zachować przez te 3 dni :)
carea
28 grudnia 2009, 01:11nie prawda, my mamy gorzej, i zajmuje nam to więcej czasu heh.. :) ale gratuluje, świetnie wyglądasz :) Kurde, muszę Cię dogonić, bo aż mi wstyd :D
carea
28 grudnia 2009, 00:27czemu faceci tak łatwo chudną? to nie fair, wnoszę sprzeciw! :D
kvetch
22 grudnia 2009, 02:44niewątpliwie "mrok" jest narzędziem umożliwiającym mi (znośne) funkcjonowanie na tym padole. Bywa, że przeginam ze środkiem wyrazu, ale to siła wyższa, spontaniczna ekspresja, najwyraźniej gnieździ się we mnie coś proupadkowego:D. Widzę, że dietę mamy tę samą (ekhm). Z tą różnicą, że ja ulegam dysfunkcjom umysłu, wskutek czego krew mnie zalewa, kiedy co jakiś czas obżeram się do nieprzytomności. Amen. Postrasz mnie czymś, nakrzycz. Help me out;P. Dalej Ci zazdroszczę;P.
kvetch
22 grudnia 2009, 01:48zza kurtyny dekadencji wyziera mademoiselle K - entuzjastka istności, mimo wszystko. kurza nać, skąd w Tobie tyle samozaparcia? winszuję! be well.