Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Ale jaja!!!! samochód bez hamulców


Czy wsiadłyście kiedyś do samochodu, wyjechałyście na ulicę i okazało się, że hamulec NIE DZIAŁA? Mój mąż wczoraj zmieniał żarówkę w samochodzie i niechcący rozłączył przewód od hamulca. Co prawda już wsiadając na podwórku do auta zauważyłam, że pedał hamulca jest twardy jak skała, ale pomyślałam, że gdy ruszę zaraz zmięknie i nie będzie stawiał oporu... błąd. Wyjechałam na ulicę i zauważyłam, że nic się nie zmieniło. Naciskam na hamulec (skałę) a samochód dalej jedzie POWALAJĄCE UCZUCIE... TAKIEJ JAKIEJŚ LEKKOŚCI DUSZY, KTÓRA UNOSI SIĘ GDZIEŚ NAD RAMIENIEM... trudno to opisać. Na szczęście mieszkam przy prostej i poziomej ulicy, więc samochód sam się zatrzymał na poboczu. Zadzwoniłam do męża, który dosłownie sekundę wcześniej wyjechał z domu... i jeszcze widać było jego samochód na ulicy... więc wrócił i połączył przewód raz dwa. 

A swoją drogą, czy wiecie, że we Włoszech (za tydzień wracamy do Polski) bardzo wielu właścicieli nie zmienia żarówek w samochodzie przez długi czas... Gdy jedzie się ulicą pod wieczór widać, że nawet połowa samochodów nie ma wszystkich sprawnych żarówek... do tego tych z przodu. Ja takie samochody nazywam cyklopami, bo mają JEDNO OKO. :) I zawsze jest to jednak problem, bo jeśli działa jedna lampa w samochodzie, to wygląda to z daleka tak, jakby jechał motocykl. Jeżeli działa żarówka od strony pobocza, to może się zdawać, że możesz jechać niemal środkiem drogi, bo masz masę miejsca BŁĄD... Jeśli świeci się lampa od wewnętrznej strony, to raczej wiadomo, że to samochód (choć nie jest oczywiste), z tym, że on sam nie widzi wtedy pieszego na poboczu.. a tacy się zdarzają.

Zawsze się podśmiewam, że gdyby tu przyjechali polscy policjanci, to zabrakłoby im po kilku godzinach blankiecików z mandatami. A najbardziej mnie irytuje jak jakiś Włoch (to wśród nich nagminne) zaparkuje na pasie ruchu przed skrzyżowaniem, włączy.... ewentualnie.... światła awaryjne... i pójdzie na kawę do baru. A ty biedny podjedź niechcący za taki samochód na skrzyżowaniu, a potem się męcz, aby zmienić pas ruchu, gdy na ulicy jest masa aut i  ciężko jest się wciskać przed inne na innym pasie. :(  

Jeśli będziecie w Rzymie, zwróćcie uwagę, na to, jak parkują Włosi i gdzie. MASAKRA. 

  • devoted08

    devoted08

    18 czerwca 2015, 10:46

    Wow, ja chyba bym dostała zawału jakby mi nie działał hamulec... Dobrze, że miałaś pobocze, a nie jakieś skrzyżowanie ze światłami. :) A Włosi... cóż... przynajmniej się nie denerwują. :)