Mój zwierz był już obgotowany i zamrożony, kupiony w Lidlu. Po rozmrożeniu oczywiście okazał się malutki. Przed podgrzaniem postanowiłam odciąć mu nożyczkami oczka, jednak nie lubię, jak coś na mnie patrzy z talerza.
Zaczęłam konsumpcję od ogona i dość rozczarowująco stwierdziłam że podobny do krewetek i wyglądem i konsystencją, co prawda delikatniejszy i bez specyficznego zapachu ale jednak. Natomiast szczypce i nóżki bardzo mi smakowały, trochę się trzeba namęczyć, ale warto.
Tak sobie myślę, że na przyszłość po ugotowaniu obrałabym go, a później wrzuciła na patelnie z ziołowym makaronem....
Na pewno nie dało się tym najeść obiadowo, więc zaliczyłam dwie bułki z dynią i trochę zółtej sałatki.
Próbujcie dziewczynki bo warto mieć własne zdanie:)
Może podpowiecie co ciekawego wy jecie z apetytem??
duszka189
9 maja 2012, 20:52no to miałaś homarową ucztę jednym słowem:)
chucky1990
9 maja 2012, 14:15osz kurde stawonoga to bym raczej nie zjadła ;) no ale są gusta i guściki, ja to sie nawet ryby boje jak patrzy na mnie z talerza jestem raczej roślinożercą ;)