Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Załamana głupotą...


... własną oczywiście.

Przyszedł moment wejścia na wagę i doznałam szoku 98.2kg. W dwa miesiące przytyłam 13kg!, a schudnięcie tych 13kg zajęło mi 4 miesiące. Teraz pewnie zajmie z pół roku.

Dlaczego ja to sobie robię?? Czuje się fatalnie, budzę się z bólem brzucha, jestem cały dzień upocona i usapana. Teraz z tą nogą prawie wcale się nie ruszam:(

Wstyd mi pojechać do dietetyka...

  • Ania355

    Ania355

    25 czerwca 2016, 11:24

    Powiedz sobie trudno stało się. I zacznij dietę. Udało Ci się wcześniej uda i teraz. Tym bardziej ze wiesz jaką to różnica 13 kg. Nie oglądaj się za siebie tylko walcz!

  • Adriana82

    Adriana82

    25 czerwca 2016, 10:35

    No niestety tak jest, kiedy nie przejdziesz okresu stabilizacji. Kiedy zaczynałam się odchudzać, to bardzo dobrze udawało mi się zrzucać wagę, ale tyłam równie szybko, gdy od razu po zrzuceniu zaczynałam żreć. Potem zmieniłam taktykę. Chudłam sobie parę kilo i starałam się utrzymać wagę, momentami wręcz nie mogłam więcej schudnąć, ale waga pozostawała ta sama przez miesiące. W moich najchudszych momentach ważyłam 76 kg. Zanim padła mi tarczyca to nawet po gasrofazach waga wracała max do 80-81 kg i tam się stabilizowała. Teraz jest trochę gorzej, ale mimo to nie wyskakuję ponad 85 a zaczynałam od 102 kg. Trochę to przydługie wypociny, ale moja rada jest jedna. Teraz nawet nie napinaj się jakoś na odchudzanie, zejdź do 95 kg i próbuj to utrzymać. Niech ciało się przyzwyczai. Potem próbuj zbijać dalej. Odradzam zrywy dietetyczne, bo ja sobie tym spaprałam większość efektów.