Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
7/7, 4/7


Grudzień.
Na wagę nie wchodzę.
Chyba zawitał kryzys. A może to za duże słowo?
Wczoraj wszamałam całą czekoladę - kosteczka po kosteczce. Smaczna była. Oprócz tego 1,5 pedałowania w terenie. Nawet zaświeciło słońce!

Plan na dziś to sprzątanie (wczoraj był rower zamiast tego :), urodziny babci i pedałowanie. W terenie i na stacjonarnym.
Obiad i śniadanie lekkie, może plaster tortu.  A może nie.

Od jutra więcej białka na obiady. Jem warzywa i węgle, zdrowe pełnowartościowe, ale czasem czuję, że muszę się czymś mocniej i na dłużej nasycić. Będzie więc łosoś i sałata.

A dziś:

syte śniadanie - jajecznica z kukurydzą, pieczarkami i szczypiorkiem  - 350
Na ciąg dalszy pomysłów brak.
cdn...
  • kompulsiarz

    kompulsiarz

    1 grudnia 2013, 15:26

    widocznie potrzebowałaś tego cukru, to nie kryzys, zjadłaś, trudno, stało się, wypedałowałaś go! :)

  • Pistacja100

    Pistacja100

    1 grudnia 2013, 10:18

    Łosoś To pewnie jedna czekoladka, którą kiedyś wsuwałaś każdego dnia. Może pomyśl, że na nią zasłużyłaś?:-)