Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
małymi krokami, ale jednak do celu


Wczoraj co prawda skusiłam się na mały żywnościowy grzeszek. Mianowicie jadłam GNUTA.. Ha! Pewnie nie wiecie co to jest. Więc jest to masa o smaku kakaowym, robiona z pokruszonych słonych krakersów, mleka w proszku, masła i kakao, oraz ogromu cukru. Taki typowo regionalny słodycz z Warmi i Mazur zdaje się... Nie mogłam się więc oprzeć tej pyszności. Bałam się, że będę płakać na wadze dziś rano, bo to przecież puste kalorie były... ale nie, dziś nie wiele mniej, bo zaledwie 1/10 kilograma, ale nadal w dół... Dodam jeszcze coś o wyrzutach sumienia...Wczoraj oczywiście były, więc poszłam z kumpelką moją serdeczną na nordic walking. Dziś chyba to powtórzymy :) bo było bardzo fajnie.
Do końca tygodnia, czyli do poniedziałku rano mam deadline, czyli 76,0kg. Taki jest plan i będę się go trzymać...