Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Poszłam na tę siłownię.


No cóż, poszłam na tę siłownię. 
Tak im się nie chciało, że o rany...

Okazało się, że za skutek pandemii mój karnet nie tylko przedłużono o okres nieobecności ale dodano mi jeszcze jeden miesiąc w prezencie. Karnet mam więc ważny do końca roku.
To chyba ktoś, kto nade mną czuwa, daje mi znaki, że to już czas się brać za siebie!

No więc, poszłam na tę siłownię.
Pojeździłam na rowerze. Wyrobiłam 700 kcal i padłam.
No tak, co tu dużo mówić - padłam.
Do tego pogoda była jakaś taka przedburzowa i... "ledwo zipiałam"
Ok, ok... może mi się nawet trochę podobało...
Jutro rano znów pójdę.
Nic nie obiecuję, ale coś spróbuję zrobić.
Zobaczymy. Może znów mi się zachce?
Potrzebuję cudu. Sama nie dam rady.

  • bali12

    bali12

    15 czerwca 2020, 09:57

    najważniejsze,że poszłaś i walczysz. Teraz tylko nie odpuszczaj

    • natka.p.

      natka.p.

      15 czerwca 2020, 18:56

      No walczę, walczę... Dzięki. Może to jest jakiś sposób z tym pisaniem, to może trochę człowieka prostuje do pionu jak się tak musi nad sobą zastanowić. Zobaczymy co będzie dalej. Dzięki.

  • Nelawa

    Nelawa

    15 czerwca 2020, 08:51

    A jednak :))) i super. Padłaś? i o to chodzi.. najgorzej ruszyć z miejsca.. a potem siłą rozpędu ;) zyczę dużej motywacji i konsekwencji

    • natka.p.

      natka.p.

      15 czerwca 2020, 18:53

      Bardzo Ci dziękuję. Może ta motywacja przyjdzie, na razie kiepsko. Dziś znów byłam. Może się coś ruszy. ;-) Też życzę Ci wytrwania :-)

  • Janzja

    Janzja

    14 czerwca 2020, 23:07

    A ja chcę iść, ale mi multisport dopiero od lipca będzie działać. Ach :(.

    • natka.p.

      natka.p.

      15 czerwca 2020, 07:20

      O... to już za 2 tygodnie (prawie) 👏