Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

To nie moje zdjęcie :-)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 3325
Komentarzy: 54
Założony: 5 stycznia 2015
Ostatni wpis: 29 czerwca 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
natka.p.

kobieta, 47 lat,

175 cm, 102.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

29 czerwca 2020 , Komentarze (6)

Taki wyczyn!
Tadaaam!
Kiedy ostatnio wpadła mi do głowy taka fanaberia?
Przy wadze ponad 100 kg, nie w głowie mi takie zabawy. Byle tylko jakoś się wtarabanić na górę, byle tylko nie sapać, nie dyszeć i jakoś się tam "dokulać".

Aż tu nagle, kilka dni temu wpadła mi do głowy myśl: co będzie gdy spróbuję wejść na piętro pokonując po dwa stopnie równocześnie? Skąd taki pomysł znalazł się w mojej głowie, żeby tak jak w dzieciństwie, tak jak w liceum skakać po schodach. Czy ja to w ogóle jeszcze potrafię? 
Nie robiłam tego od lat. Nawet nie potrafię powiedzieć kiedy ostatni raz o tym pomyślałam, a co dopiero kiedy to zrobiłam. 
Skąd więc u mnie teraz takie pomysły? W głowie mi się poprzewracało?
Tak! Właściwie to prawda, w głowie mi się coś poprzestawiało i wciąż mi się chce tej aktywności ruchowej. 

Ale taka myśl? Roześmiałam się i wiecie co zrobiłam to. Weszłam "po-dwa-schodki". Tadaaam!
Takie było to śmieszne i fajne. 

Chciałoby by się sparafrazować pewien cytat:
"To niewielki krok dla człowieka, ale gigantyczny dla ... tłustości"
I wciąż się cieszę tymi zmianami.
Śmiejcie się, śmiejcie! Ja też się śmieję i cieszę!


Pozdrawiam Koleżanki :-)

27 czerwca 2020 , Komentarze (2)

Chciałam tylko zameldować, że waga spada, kondycja wzrasta i jakoś to idzie.
Dziś przeczytałam kilka wpisów w pamiętniku znajomej z portalu i jestem urzeczona tym jaką wprowadziła różnorodność zdrowego jedzenia i dodatkowo jakie to musi być pyszne.  Bardzo mi się chce tego wszystkiego spróbować, czyli: dania z ryb, pasty, chleb z kaszy, bakłażany, cukinie w nietypowym wydaniu. Chce mi się, a wiadomo jak u mnie z tym chceniem bywa, bo bywa zwykle źle. A tu, proszę, chcę.

Dołączam zdjęcie z mojej ulubionej aktywności - bieżni. Chciałabym je sobie zachować na potem, żeby sprawdzać co się dzieje z kondycją. Tu mi łatwiej.

20 czerwca 2020 , Komentarze (6)

Lubimy się z bieżnią, nie powiem, że nie, ale dziś to trochę przesadziła. :-)
Po zakończonym treningu "pokrzyczała" na mnie komunikatem, że moje tętno było zbyt wysokie względem wagi i wieku. Jeszcze, żeby to zrobiła w trakcie zabawy to bym jej podarowała, ale że zrobiła to po zakończonym wysiłku, to musiałam się "wyżalić".

Nie zdążyłam jej sfotografować w trakcie awantury, ale coś tam uchwyciłam.

Pozdrawiam Koleżanki.

19 czerwca 2020 , Komentarze (8)

Melduję, że wciąż chodzę na tą siłownię. Wciąż mnie to bardzo mnie dziwi, bo coraz chętniej. Wzięłam się chyba. Aż nie wierzę.

Wczoraj zrobiono mi tam pomiary: wagi, tkanki tłuszczowej, tkanki mięśniowej i te inne takie bajery.
W pomiarze podaje się też WIEK METABOLICZNY?!! Kurcze, co to jest wiek metaboliczny?!
Poszperałam, poczytałam i wyszło mi, że to coś takiego co dotyczy kombinacji powyższych wskaźników. Rzadko wiek metaboliczny jest równy biologicznemu, u niektórych wychodzi niższy u innych wyższy. Jeśli niższy to znaczy, że ktoś cieszy się dobrym zdrowiem i kondycją. Jeśli wyższy - wiadomo!


Niestety! Mam biologicznie 43 lata, ale metaboliczny wiek wyszedł mi 58 !!!! Czyli plus 15 lat. Aż tyle???!!!
Aż taka kara za złe prowadzenie się przez całe życie?


Jak rozumiem to oznacza, że umrę 15 lat wcześniej niż powinno by się to stać z przyczyn biologicznych?!


Średnia długość trwania życia w Polsce dla kobiet to około 82 lata, kobiety z wyższym wykształceniem żyją średnio 5 lat dłużej, czyli 87. 
W wielkim skrócie, z przymrużeniem oka, wyższe studia dodały mi 5 lat życia, ale zła dieta i brak ruchu zabrały mi 3 razy tyle - trzy dyplomy magisterskie, albo magisterski, doktorancki i habilitację. 
I co teraz?
Ciekawe co można zrobić szybciej: doktorat i habilitację czy schudnąć 30 kilogramów?
To ja chyba wolę już tą bieżnię.

Pozdrawiam Koleżanki :-)

17 czerwca 2020 , Komentarze (4)

No tak, może się już trochę wkręcam w ten temat? 
Obejrzałam sobie kilka odcinków "Pogromców Nadwagi", taki program o wyzwaniach jakie podejmują nastolatki podczas wakacji, żeby schudnąć. Są niesamowicie wytrwali i mają duże sukcesy. 
Sama też mam ochotę na takie wyzwanie.
To mnie dziwi! Bardzo. Przecież jeszcze tydzień temu nic mi się nie chciało.
Wczoraj byłam na siłowni, biegałam i rowerkowałam.
Dzisiaj też poszłam. Cud.
Zaliczyłam orbitrek, jakieś maszyny i rower.
Choć najbardziej lubię truchtać na bieżni to chcę ją trochę dawkować dlatego, że obawiam się obciążeń dla stawów.
To wszystko jest jakieś nieziemskie. To mi się nawet podoba. Dziwne.
 

15 czerwca 2020 , Komentarze (9)

... chodzi o ten rower stacjonarny, na którym cisnę na siłowni.
Jak to jest, że licznik kalorii wskazuje 300 przy 20 minutowym średnim wysiłku, a na bieżni truchtam z wypiekami na twarzy i pot mi spływa po plecach, by zobaczyć 300 kcal dopiero po 30 minutach?
Ja tego "nie kupuję"! To bezsensu.
Jeszcze gorszy w obliczeniach jest orbitrek - ten to chyba zaniża wyniki!
W sumie nie potrzebuję tego do niczego, jednak obserwacje są jakie są. 
Szkoda. 

Przy okazji, jakby ktoś pytał, to potwierdzam moje kolejne wyjście na siłkę :-)

14 czerwca 2020 , Komentarze (6)

No cóż, poszłam na tę siłownię. 
Tak im się nie chciało, że o rany...

Okazało się, że za skutek pandemii mój karnet nie tylko przedłużono o okres nieobecności ale dodano mi jeszcze jeden miesiąc w prezencie. Karnet mam więc ważny do końca roku.
To chyba ktoś, kto nade mną czuwa, daje mi znaki, że to już czas się brać za siebie!

No więc, poszłam na tę siłownię.
Pojeździłam na rowerze. Wyrobiłam 700 kcal i padłam.
No tak, co tu dużo mówić - padłam.
Do tego pogoda była jakaś taka przedburzowa i... "ledwo zipiałam"
Ok, ok... może mi się nawet trochę podobało...
Jutro rano znów pójdę.
Nic nie obiecuję, ale coś spróbuję zrobić.
Zobaczymy. Może znów mi się zachce?
Potrzebuję cudu. Sama nie dam rady.

12 czerwca 2020 , Komentarze (6)

Siedzieliśmy w kwarantannie narodowej chyba 3 miesiące.
Prawie 4 miesiące nie chodzę do pracy. Wszystko przeprowadzam zdalnie.
Jem, jem, jem.
Czasem chodzę na spacery. Takie dłuższe. I co z tego? Przytyłam prawie 10 kilogramów!
Siłownia była zamknięta przez 3 miesiące do zeszłego tygodnia (decyzja ministra Szumowskiego).
Teraz już można chodzić, ale trochę się boję, bo w mojej miejscowości ponad 100 zakażonych.
Nie, nie boję, tak szczerze to kolejna wymówka.

Najgorsze jest to, że mi się nie chce.
Tak BARDZO mi się nie chce!!!
Nie działają na mnie, żadne argumenty: ani zdrowotne, ani kondycyjne, ani nawet "wyglądowe".
Jestem sobą zawiedziona i nic nie potrafię z tym zrobić.
Tyle LAT nic nie działa w tym temacie!!!
Trochę w górę, trochę w dół. 
Bilans jednak zawsze na dużą zwyżkę.


Tyle prób! Tyle podejmowanych walk! To chyba nie ma sensu!?
Był dietetyk,
była siłownia,
 fitness,
od lat profil na vitalii....
Bezsens !!!!!!
Przede mną wakacje.
Mam myśl, że może by sobie narzucić jakiś reżim, wymagać od siebie wyjścia na siłownię, zmusić się, przymusić, pokarać, zaciągnąć.... itp.
Czy to w ogóle ma sens?
Czy to tylko moje złudzenia, którymi żyję od wielu, wielu lat.

To jest taka TRUDNA walka!!!!

19 stycznia 2015 , Komentarze (1)

Tak. Przeprowadziłam ją do końca nie bacząc na ostrzeżenia. A oto moja lista plusów i minusów.

:D Ku ścisłości, nie byłam na żadnej diecie przed tą. Weszłam w nią zaraz po tym jak zdecydowałam się na odchudzanie. Piszę to dlatego, żeby od razu zaznaczyć, że mój organizm nie był "wycieńczony", którąś z innych diet. Stąd nie miałam obaw o jakieś tam omdlenia, słabości czy inne takie - nic takiego nie wystąpiło (+)

:D Dieta jest tak skomponowana, że można się po dwóch dniach przyzwyczaić i nie odczuwa się głodu pomiędzy posiłkami (+)

:DNie wypadły mi włosy, nie łamią się paznokcie (+)

 :DSchudłam 6 kg (opowiadali na form o 13 kilogramach, czy to możliwe? U mnie 6 kg. zawsze to coś (+)

:D Skurczył mi się żołądek i teraz (dwa dni po), nie muszę już tyle jeść, więcej - przeszłam na dietę optymalną i widzę, że nadal mnie ubywa (+)

:D Wprowadziłam stałe pory posiłków (+)

:D Mam motywację do dalszej pracy nad sobą, żeby nie stracić tego co już udało mi się osiągnąć (+)

:D Niespodziewaną korzyścią okazało się to, że oprócz tego ze buzia zrobiła się smuklejsza z powodu utraty wagi, to jeszcze poprawił się stan mojej cery. Jakby organizm musiał z głodu wciągnąć to wszystko co wcześniej wyrzucał na twarz (+)

:PPMonotonia. O rety! Już nie mogłam tego, dlatego ostatnie dwa dni trochę modyfikowałam. Pewnie schudłabym jeszcze kilogram, ale nic nie szkodzi, zrzucę go później (-)

:PPTrzeba się pilnować z listą zakupów (-)

:PP Bardzo nieprzyjemna gdy chcemy iść do kogoś na wizytę- trzeba kombinować (-)

Zauważyłam też, że po dniu gdy najbardziej chciałoby się sięgnąć po jakieś inne jedzenie i rzucić tą dietę na zawsze, przychodzi ranek z największym spadkiem wagi. Ciekawe co?

Na koniec dodam, że mój test trwa nadal.

Czekam na jojo, o którym byłam parokrotnie ostrzegana. Dam znać jak się pojawi. Choć trochę w to wątpię, nie zamierzam wrócić do dawnych nawyków.

14 stycznia 2015 , Komentarze (4)

Jest dobrze jeśli chodzi o samopoczucie. Jedyny mankament to monotonia w codziennym menu.

Cieszę się bo waga idzie w dół. Wytrzymam do końca i podzielę się "wrażeniami".

Acha! No i robię jedno poważne odsępstwo - tam gdzie mam pić kawę z cukrem, zamiast cukru mam mleko. To chyba nic poważnego?