Ostatnio ważę się różnie, raz codziennie, a czasami raz na kilka dni. Czasami jak ważę się codziennie to widać jak waga łazienkowa przeskoczy na inny level, a mianowicie, nie wiem czy z moją wagą jest coś nie tak, czy tak wagi mają. Nawet nie chce mi się tego sprawdzać. A mianowicie co jest nie tak (albo tak) z moją wagą łazienkową. Otóż ona nie pokazuje dokładnie co do grama, tylko w zaokrągleniu, np. 72,4 kg, a jak zaczyna mi waga spadać, to pewnego dnia przeskakuje np. na 72,0kg. Ale zanim to zrobi to po prostu jak się ważę to nie może się zdecydować od razu, czy jest 72,4 kg, czy 72,0 kg. Dzisiaj rano tak miałam. Na razie dalej ważę 72,4 kg. I tak jak już chyba, gdzieś to podkreślałam, to nie chcę za szybko schudnąć, żeby nie została mi zwisająca skórka na brzuchu.
Mrożone warzywa z Biedronki i tanie warzywa...
Oj tak, mój dietetyczny ratunek. Bo mogę ich zjeść dużo, ewentualnie wrzucić sobie jakąś malutką ilość mięska i mam niskokaloryczny posiłek. No i tani posiłek bardzo często, bo jak są jakieś promocje to kupuję więcej. Dla jasności - nie jem tylko mrożonek, staram się też jeść inne produkty, a mrożonki są często szybkim wsparciem. Ostatnio robiłam różne dania, gdzie bazą była cebula, najzwyklejsza cebula. Na blat wjechał nawet bigos cebulowy, oprócz tego były placuszki, cebularze (to akurat mało dietetyczne). Otóż z związku z tym, że ceny w naszym kraju raczej optymizmem nie napawają, uczę się gotować z warzyw wcześniej nie docenianych przez takiego mięsożercę jak ja, czyli np. cebula, marchew i to na co jeszcze trafi się promocja i tanio wyjdzie.