W końcu nadszedł oczekiwany przeze mnie moment, w którym zaczynam uciekać z wagą Musiałam dzisiaj wejść na wagę! To było silniejsze ode mnie. 65,5 kg. Coś zaczyna się dziać. Mam 5 tygodni do dojścia 60 kg. Jutro zakupy cotygodniowe. Przede mną jeszcze dzisiaj challenge! Muszę zrobić listę zakupową. Zupełnie nie mam głowy, co chcę jeść. 1.03. jadę na urlop do Polski. Tak dzisiaj w pracy postanowiłam. Karta urlopowa wypisana, tylko teraz jest strach czy szef zgodzi się na niego Z tego, co słyszałam praktycznie wszyscy kontraktowcy z mojej firmy chcą jechać w marcu na 2,3 tygodnie haha :D Muszę być pierwsza! Marzy mi się weekend z moimi dziewczynami, wyjście na piwo do baru z ziomkami. Pogadać w końcu z kimś normalnym, niepatologicznym jak to się tu ostatnio przytrafia mi w Holandii Po drodze jeszcze moje urodziny. Urlop zapowiada się całkiem, całkiem :D Jeszcze dorwałam tanie bilety na sinbada za niecałe 80e w dwie strony :) Niech już bedzie marzec!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
zurawinkaaa
23 stycznia 2019, 20:29O urlop to dodatkowa motywacja do utraty kg. Trzymam kciuki żeby plany urlopowe wypaliły i kg poleciały. ;)
Emmelie
23 stycznia 2019, 19:56W 5 tygodni na pewno znacznie zbliżysz się do docelowej wagi, będę trzymać kciuki ;D Oby też urlop ci się udał ;)