Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Matka, żona i grubaska :)

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 2193
Komentarzy: 30
Założony: 18 czerwca 2011
Ostatni wpis: 31 lipca 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
nephix

kobieta, 40 lat,

168 cm, 72.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

31 lipca 2018 , Komentarze (1)

Cześć!

Weekend minął szybko i intensywnie i niestety trochę grzeszków się nazbierało. Synek skończył dwa latka więc był truskawkowy tort :) Był też grill u teściów oraz wypad na smażoną rybkę nad morze. Z ruchu były głównie spacerki i jazda na rowerze. Na wadze na szczęście nie odbiło się to zbyt dramatycznie, dziś rano pokazała 71,5kg. Obawiam się, że 6 z przodu w tym tygodniu nie zobaczę ale nic to, może kolejny tydzień będzie dla mnie łaskawszy. Mam nadzieję, że jak mąż wyjedzie do pracy to łatwiej będzie mi dbać o dietę i odpowiednią ilość ruchu. 

Pozdrawiam.

27 lipca 2018 , Komentarze (8)

Cześć :)

Czy te upały też Was tak dobijają?? Nie chce się jeść, nie chce się ruszać, nic się nie chce. Woda leje się z człowieka strumieniami przez co trzeba się przebierać po trzy razy dziennie. Synek też jakby bardziej marudny... zimo wracaj ;))

Wczoraj mąż zabrał się za naprawę samochodu więc cały dzień zajmowałam się synkiem. Małej marudzie wychodzą piątki więc jest momentami nie do zniesienia. Zabrałam go na plac zabaw niedaleko domu bo tylko jak się bawi to nie marudzi. Szybko tego pożałowałam. Obok placu jest boisko do koszykówki, na którym kilkunastu młodych chłopaków grało w kosza. Niestety nie obyło się bez uszczypliwych komentarzy w moim kierunku. Modelką nie jestem ale do amerykańskiego kalibra też mi daleko, stąd trochę przykro się zrobiło. Całe szczęście, że mój synek jeszcze nie wszystko rozumie i nie było mu wstyd za grubą matkę. Tym samym dostałam jeszcze większego kopa do dbania o siebie i zrzucenia paru kilogramów. A tej bezstresowo wychowanej młodzieży kij w oko :)

Wczoraj dietowo nie było najgorzej. Z diety Vitalii najbardziej smakował mi pudding z chia i szpinakiem: mleko, szpinak, chia i banan zmiksowane i zostawione na noc w lodówce, mniam :) aczkolwiek następnym razem dodam jeszcze trochę soku z cytryny.

Pozdrawiam i życzę nam wszystkim więcej życzliwośći wokół:)

26 lipca 2018 , Komentarze (6)

Cześć!

Wczoraj sprawdził się najczarniejszy scenariusz mojego męża - baba rozwaliła mu samochód. Ową babą oczywiście jestem ja a przez rozwaliła mam na myśli dość mocną wgniotkę na zderzaku i rozbitą lampę. Dla niego jest to prawie koniec świata. Ja szczęśliwa też nie jestem. Jedyny plus taki, że z tych nerwów waga spadła... Teraz tylko przeżyć jakoś marudzenie męża przez najbliższą dekadę.

Z ćwiczeń wczoraj udało mi się tylko zrobić 8 min na tłusty zadek. Na więcej nie pozwoliły zakwasy :)

Jeść z nerwów i tych wszechobecnych upałów za bardzo mi się nie chciało, ale za to wypiłam wiadro wody :) Na wadze dzisiaj 71,1kg, jest dobrze! 

Pozdrawiam.

25 lipca 2018 , Komentarze (6)

Cześć!

Mam już wgląd w moją dietę Vitalii. Wybrałam dietę bezglutenową mając nadzieję, że nie będą mi proponowane kanapki 3 x dziennie. Kanapki są ale na szczęście nie tak często, oprócz nich codziennie jest jakiś koktajl czy smoothie. Jedyny minus jak narazie dla mnie to dodatek owoców do prawie każdego posiłku. Nie jestem fanką łączenia mięsa czy warzyw z owocami tak więc trochę dań musiałam sobie powymieniać. Czy będzie smacznie zobaczymy :)

Wczoraj z dietą było u mnie całkiem nieźle, na śniadanie pełnoziarniste pieczywo z serem, szynką i pomidorem, na obiad kasza gryczana z indykiem i kurkami a na kolację znowu pełnoziarniste kanapki. Ze słodkości był baton proteinowy bo udało mi się wyrwać na fitness :D Starałam się też pić więcej wody ale do 1,5l dziennie jeszcze mi daleko.

Trafiłam wczoraj na zajęcia TBC. Z moją zerową kondycją był to niezły hardcore. Dziś czuję każdy mięsień ale było warto bo waga rano pokazała 71,5kg :D Mam nadzieję, że do końca przyszłego tygodnia zobaczę 6 z przodu, trzymajcie kciuki :)

Miłego dnia wszystkim życzę. Walczymy dalej :)

Pozdrawiam.

24 lipca 2018 , Komentarze (3)

Cześć!

161 dni, tyle dzieli mnie od Sylwestra w rozmiarze M. Wczoraj obiecałam sobie, że do tego czasu zrzucę ~12kg. W jednym z komentarzy padło pytanie czy mam jakiś plan jak tego dokonać, ano mam: motywacja, zdrowe odżywianie i ruch :)) 

Do tej pory w moich nieudolnych próbach zrzucania kilogramów motywacji starczało mi co najwyżej na tydzień. Mam nadzieję, że prowadząc ten pamiętnik starczy mi jej na dłużej. Nie chcę przyznawać się całemu światu do kolejnej porażki, tym razem dam radę!

Zdrowe odżywanie w naszym domu delikatnie mówiąc kuleje. Tylko synek ze względu na cukrzycę i swój wiek karmiony jest jak trzeba. Mój mąż mógłby zamieszkać w budce z kebabem a ja w ciągu dnia częściej odwiedzam lodówkę niż kobieta w zaawansowej ciąży ubikację. To też musi się zmienić. Na początek zamówiłam dietę z Vitalii, mam nadzieję, że mnie trochę zainspiruje. 

No i ten nieszczęsny ruch ;) Wczoraj znalazłam kartę Multisport, której nawet chciałam użyć! Miały być zajęcia fitness wieczorem, chyba step czy coś takiego. Niestety zanim dojechałam do klubu (oddalonego może o 10km od domu) mąż zadzwonił, że nie daje rady z dzieckiem i mam wracać. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że on by zawrócił z piwa z kolegami tylko dlatego, że mi dziecko płacze... Tak czy inaczej wczoraj ruchu nie było. Dziś kolejne podejście, trzymajcie kciuki :)

Pozdrawiam.

23 lipca 2018 , Komentarze (6)

Cześć!

Moje życie nie jest takie złe. Mam 34 lata, męża, dwuletnie dziecko i dobrze płatną pracę w korpo. 

Praca jest z tych siedzących, przy których męczą się tylko nadgarstki, więc mam też nadwagę (oczywiście praca nie jest główną przyczyną nadwagi a raczej moje skłonności do objadania się). 

Synek choruje na cukrzycę typu 1 już od ponad roku więc wszelkie zmartwienia z tym związane topię w winie... i jedzeniu. Jak tak dalej pójdzie to niedługo sama nabawię się cukrzycy (typu 2).

Mąż ma taką pracę że pół roku w roku go nie ma a jak już jest to coraz ciężej przychodzi mu patrzenie na mnie. Tłuste udka z celulitem, obwisły zadek i wylewające się boczki nie są w jego odczuciu sexi. Szkoda tylko, że on ma dokładnie ten sam problem (minus celulit, plus wielki brzuch) i jakoś na siebie patrzeć może :)

Tak więc koniec tego, biorę się za siebie. Zaczynam się zdrowo odżywiać, więcej ruszać i do końca roku gubię ~12kg. Albo w sylwestra mężowi szczęka opadnie na mój widok w obcisłej kiecce albo kolejnym noworocznym postanowieniem będzie znalezienie nowego męża po tym jak obecny kopnie mnie w tłusty zad... ;)

Mam nadzieję, że tym razem się uda.

Pozdrawiam.