Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Środa (28/02/2018) - popłynęłam


Hej Vitalijki :)

Dziewczyny, wstyd pisać, ale przede mną wieczorami trzeba zamykać lodówkę na klucz :< Wczoraj cały dzień nie mogłam się najeść, ale mimo wszystko trzymałam się ładnie planu. Mimo ciągłego podjadania ilościowo, jakościowo i kalorycznie nie było tak źle... do wieczora. Po kolacji jak się rozkręciłam to zjadłam chyba drugie tyle, co w ciągu całego dnia (nie robiłam fotek i nie liczyłam kcal)... Wpadła bułka pszenna z masłem, serem żółtym, szynką wędzoną i sosem czosnkowym, dwie kromki chleba pszennego z tym, co wyżej, jogurt naturalny z wiórkami kokosowymi, słonecznik łuskany, cztery czekoladki merci, kilka pralinek i czekolada - UWAGA - z kawałkami jadalnego złota (czekolada)(kanapka)(hotdog) Więcej grzechów nie pamiętam... Wiem dziewczyny, to nie jest normalne. I problem nie polega w tym, że chodzę niedożywiona, a mój organizm domaga się w ten sposób większej ilości jedzenia. Dla mnie to temat rzeka. Mam prośbę - jeśli możecie to nie komentujcie tego. Piszę o tym, bo chcę być szczera z Wami, a przede wszystkim ze sobą. Nie szukam jednak pocieszenia, rozgrzeszenia czy dobrych rad.

Co do aktywności to było całkiem fajnie. Mimo siarczystego mrozu i wiatru poruszałam się trochę na świeżym powietrzu. Chyba jak większość czekam już na ciepłe, wiosenne dni (slonce) Nie mam nic przeciwko zimie, bo mimo wszystko udało mi się wymaszerować sporo km, ani śnieg, ani mróz nie był dla mnie dużą przeszkodą, ale wiadomo - wiosna to wiosna (slonce)

Co do lutego to podsumowanie wygląda następująco:

- 131 km marszu

- 3 treningi na macie (1 x 45 min. i 2 x 20 min.)

- 13 treningów na rowerze stacjonarnym (1 x 45 min., 2 x 40 min. i 10 x 30 min.)

Km wpadło troszkę mniej niż w poprzednich miesiącach, ale i tak jestem bardzo zadowolona :) Zwłaszcza, że luty miał jedynie 28 dni.

Planów na marzec konkretnych nie mam. Chcę kontynuować aktywność co najmniej na takim poziomie jak w lutym, no i pilnować się z jedzeniem i wodą. Nie zawsze mam butelkowaną wodę w domu, dlatego dziś zakupiłam butelkę filtrującą do wody - teraz nie będzie wymówek :p

Wrzucę jeszcze wczorajsze fotomenu (bez tej wieczornej uczty) i aktywność.

Menu (28/02/2018):

- jajecznica z trzech jaj ze szpinakiem, ogórki kiszone

- kawa z mlekiem, sernik

- jabłko, kiwi, pół dużego banan

- grahamka z serkiem śmietanowym, serem żółtym, szynką i ogórkiem kiszonym

- zupa pomidorowa z makaronem

- jabłko

- 2 bułki ciemne z serek żółtym, szynką i sosem czosnkowym

Aktywność (28/02/2018):

- marsz 6,53 km (3,41 km / 37 min. i 3,12 km / 34 min.)

- 20 min. trening dla kobiet w ciąży STAY FIT

- kroki: ponad 12 tys.

***

Dziś byłam rano na wynikach i u położnej. Wyniki powoli wracają do normy, ale nie są jeszcze idealne. U położnej miałam robione KTG, wszystko jest w jak najlepszym porządku. Miałam jeszcze parę spraw do załatwienia i dopiero niedawno wróciłam do domu. W planach na dziś krótki spacer i może uda się zrobić trening na macie. Jedzeniowo dziś OK, mam nadzieję, że nie popłynę.

***

Miłego popołudnia :*

***

NEVER_LOSE_HOPE

  • katy-waity

    katy-waity

    1 marca 2018, 20:45

    dzielna jestes, mimo mrozu aktywnosc na zewnatrz, ja zrezygnowalam z marszow, czekam na wiosne;)

    • Never_Lose_Hope

      Never_Lose_Hope

      1 marca 2018, 21:16

      Ja już się tak wkręciłam, że nie straszne mi mrozy :) dodatkowo mam motywatorkę i wspaniałą kompankę spacerów - moją sunię :)

  • tarasiuk

    tarasiuk

    1 marca 2018, 17:26

    Bez rade i pocieszenia :) Nie ma jak ruch na swiezym powietrzu, czasami nawet taki zimowy dzien moze dac mega frajdy :) wiadome zas wiosna to wiosna <3 i cieplutkie slonko ahh :3 Owocki z menu wygladaja tak zachecajaco, ile bym dala zeby miec je w tym momencie pod raczka :o Na koniec pelen szacunek za szczerosc :*

    • Never_Lose_Hope

      Never_Lose_Hope

      1 marca 2018, 19:06

      Dziękuję :) co do owoców to ja bardzo tęsknię za truskawkami z działeczki - rozpływam się na samą myśl hehe :-) Pogoda nas nie rozpieszcza, ale na szczęście mało jest takich dni, że nie da się wyjść z domu choćby na krótki spacer :) pozdrawiam :)