Dzięki za odzew pod moim poprzednim postem, gdzie pisałam, że mam problem z odchudzaniem/motywacją/nudą w życiu i ogólnym ogarnięciem własnej osoby. I wygląda na to, że nie jestem w tym osamotniona. Zastanawiam się jednak, jak temu zaradzić? Jaki jest złoty środek, aby zwalczyć gorszy czas i zapobiegać, aby taki kryzys się nigdy więcej nie powtórzył. Dlatego zwracam się do Was z zapytaniem, czy macie swoje sposoby by pozbyć się lenia, poradzić sobie ze spadkiem motywacji i wygrać z nadmiernym jedzeniem pod wpływem emocji czy nudy? Bo u mnie taki kryzys trwa już dość długo i końca nie widać. Poza tym żyję ze swoim leniem w toksycznej symbiozie i nie potrafię go wyrzucić za drzwi (choć próbowałam!). Odpowiedź niby sama się nasuwa: po prostu odkleić tyłek od kanapy i włączyć np. Chodakowską. Chociaż nie, zbyt ambitnie na początek. Padnę po dwóch minutach. No to pilates albo ćwiczenia dla bardzo początkujących albo seniorów, bo od czegoś trzeba zacząć. I miałam kilka takich podejść, ale jak to bywa w takich sytuacjach zapału starczyło mi na kilka dni, kondycji nie poprawiłam, bo mój leń znowu się zaktualizował i masz babo placek. Zresztą to u mnie też mały problem: słomiany zapał. Będę jeździć rowerem - super, rower lubię, ale po tygodniu się nie chce. No to nordic walking - bardzo fajny sport, ale zanim się przekonam, żeby wyjść z domu, ciemność nastaje, wilki wyją, więc idę spać. Beznadziejny przypadek, pacjent nie do wyleczenia. Dlatego postuluję o nagrodę, może być i nobel, dla tego, kto wymyśli lekarstwo na lenistwo. Chyba, że macie na to sposób, a ja ciągle żyję w nieświadomości i toczę tę nierówną walkę.
martiniss!
20 lipca 2018, 10:43Odpowiedź jest prosta wręcz banalna. Ale niezwykle trudna do osiągniecia - bo nie ma jednego sposobu. Otóż ten sposób to tremble, chwila pauzy KABUM! Otóż to szczęście. Poczucie bycia szczęśliwym. Bycia spełnionym. Przypomnij sobie ostatni dzień kiedy miałaś tzw. "lenia" i ciągoty do jedzenia tylko. Czułaś się wtedy szczęśliwa? Nie sądzę. Może nie "nieszczęśliwa" ale i brakowało temu dniu poczucia że to jest fajny dzień który dodał czegoś mojemu życiu. Myślę, że pomocne może być myślenie w skali dnia dzisiejszego i tego który dopiero nadejdzie. Otóż zadaj sobie pytanie czy jutro byłabyś z siebie zadowolona z tego co zrobiłaś dzisiaj? Możesz się przyjrzeć sobie i zacząć odpowiadać np. "chyba nie do końca, nie posprzątałam kuchni, nie odkurzyłam choć planowałam i powinnam, nie poczytałam książki choć chciałam" warto zadać to pytanie dość wcześnie, by móc jeszcze coś nadrobić. Życzę Ci więcej takich świadomych dni a nie by czas przelatywal miedzy palcami..
niebieska_bombka
20 lipca 2018, 16:41Twój komentarz dał mi dużo do myślenia. Może to jest właśnie klucz do sukcesu - starać się żyć świadomie i czuć się spełnionym. Bo faktycznie, mnie teraz czas przecieka przez palce, a każdy dzień jest żałośnie taki sam. To będzie misja, aby to zmienić. Ciężki orzech do zgryzienia i prędzej Atlantyda zostanie odnaleziona. Ale, ale! Podobno dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą, czy jakoś tak. Dzięki za tę chwilę refleksji.
gagara
20 lipca 2018, 10:32A może wyjdź na spacer? Sama lub z kimś, daleko, tak abyś nie miała możliwości szybkiego powrotu do domu. Czyli nie wzdłuż linii autobusowej czy na około domu / bloku ;D To jest taki pierwszy kroczek do ruszenia szanownej z kanapy ;D
niebieska_bombka
21 lipca 2018, 10:21Skorzystałam z Twojej rady i wyszłam wczoraj zażyć odrobinę ruchu, więc jest jakiś plus. Mam tylko nadzieję, że podobny impuls do działania nie tknie mnie dopiero za miesiąc, tylko moja aktywność stanie się bardziej systematyczna. :)
Semi_
20 lipca 2018, 09:19Jakbym czytała o sobie :D