Pisałam już kiedyś, że moją największą zmorą i kompleksem jest brzuch, ta opona, fałda tłuszczu. U mnie to ona jest pod pępkiem, okropny zwał tłuszczu. Widoczny, odznaczający się pod ubraniami, blee. Zrobiłam temu potworowi zdjęcie 1.08, kolejne zrobię 1.09, kolejne 1.10 itd. Postanowilam też, że jak dobiję może do 80 kg ( teraz jest coś w granicach 88-90, ważenie w sobotę to się okaże ) to będzie to dobry czas by już Wam pokazać te zmiany i wtedy ujawnię te zdjęcia. Ale teraz do rzeczy. Czytałam gdzieś, że okolice brzucha i górnej części ud to te z których najtrudniej się gubi i spadają na koniec. W moimi przypadku uważam, że tak jest. Fałda nadal jest ale ale coś jakby mniejsza. Nie jest to kolosalna rożnica rzucająca na kolana ale ostatnio mama powiedziala mi, że jest dobrze bo nie mam już takiego brzucha no i widzę też to sama po ciuchach. Bluzki pod którymi do tej pory fałda się odznaczala zaczynają robić się w tej okolicy luźniejsze i już nie opinają tak tego potwora eksponując go światu;) To bardzo budujące widzieć efekty, małe bo małe ale pomału do celu. Na mnie działa to motywująco, chociaż czasami by się chcialo, już,szybciej, natychmiast ale wiem, że się nie da więc cieszę z małych efektów. Wiadomo, waga czasami pokazuje różnie i robi psikusy ale dzięki diecie i regularnym ćwiczeniom niezależnie od stanu na liczniku tak czy siak ciało się zmienia na plus i to jest fajne :) Pisalam tez kiedyś, że boję się wiszącej skóry i tego jak to miejsce będzie wyglądało po tym całym odchudzaniu ale póki co walczę by wyglądąło dobrze - ćwiczę, masuję, wklepuję kremy i staram się być dobrej myśli.
Sympatycznego dzionka :*
MllaGrubaskaa
4 września 2014, 04:05U mnie brzucho to też największy problem. Jak zaczynam tyć to pierwszy rośnie, niestety jak zaczynam chudnąć spada najoporniej. Nie ma się jednak co martwić bo spadnie na pewno ;))
Nejtiri
27 sierpnia 2014, 15:21Super kochana! Malejace faldki bardzo motywuja do dalszej walki! :)
NieidealnaG
27 sierpnia 2014, 17:38Oj tak, bardzo motywują :)
AgnieszkaHiacynta
27 sierpnia 2014, 12:46To jak i gdzie chudniemy jest osobnicze. U mnie np. chudnięcie zawsze zaczyna się od talii i brzucha, potem twarz, górne partie, biodra, potem długo długo nic, a na końcu uda. Łydki nigdy ;-) U Ciebie, widać, brzuch najbardziej problematyczny, a u mnie nogi.
NieidealnaG
27 sierpnia 2014, 17:39No tak to już jest, jednemu szybciej zleci z brzucha, innemu z nóg.
cambiolavita
27 sierpnia 2014, 11:58A ja Ci powiem, ze zazwyczaj, to cialo chudnie proporcjonalnie. Owszem, kiedy mamy jakas dysproporcje, to ta wieksza czesc naszego ciala nadal bedzi enam sie wydawala wieksza, nawet jesli bedziemy mialy ogolnie rozmiar, dwa rozmiary mniej. Ale w miare uplywu czasu i ten tluszczyk zejdzie. A powiedz, mierzysz sie centymetrem?
NieidealnaG
27 sierpnia 2014, 12:21Tak, tak, mierzę :) Na początku swojej walki mierzyłam się raz w tygodniu bo cieszyły mnie efekty, teraz mierzę się tak około raz na dwa tygodnie i za każdym razem są ubytki i to mnie cieszy dlatego też nie zawsze przejmuje się tym co pokazuje waga. Moim własnie problemem byl brzuch, ja byłam gruba ale najwięcej było na brzuchu , tam mi się najwięcej odkładało, dlatego tez idzie mi tutaj gubienie tego wszystkiego wolniej.