Dzisiaj wstyd się przyznać, ale nie wykonałam treningu. Poranny rozruch zaliczyłam, a potem wbrew pogodzie poszłam na długi(135 minut) marsz. Jak wróciłam, to byłam tak zziębnięta, że zaczęłam się rozgrzewać i jedzeniem i piciem. Efekt taki, że już nic mi się nie chciało robić. Co będzie z jutrzejszą wagą wolę nie myśleć. Trudno nie będę rozdzierać szat, tylko jutro wezmę się do roboty. Miłego
niezapominajka12345
28 marca 2013, 09:14kochana do roboty:D wiosna za pasem:)))
0lifka
28 marca 2013, 06:42Taki marsz to niezłe spalanie, więc nie miej wyrzutów z powodu braku treningu, ...ja też nie lubię tego zimna, bo ciągle człowiek czuje sie głodny i tak trudno nad tym zapanować,... ale będzie coraz cieplej i coraz łatwiej :-)... trzymaj się:-)
izkaduch87
27 marca 2013, 21:28Dokładnie. Jutro wstaje nowy dzień :)