Uprzejmie donoszę - po sześciu tygodniach diety
warzywno-owocowej - 9kg na wadze i 41 cm w obwodach, mniej.
Jakże
się cieszę.
I,
co dla mnie samej dziwne a ciekawe, nie rzuciłam się wcale na
niedozwolone na WO potrawy. Na śniadanie wypiłam sok - z marchewek,
jabłek, imbiru i cytryny - w ilości trzech kubków.
Drugie
śniadanie, to miska wymarzonych czereśni i kromka żytniego chleba
na zakwasie z serem pleśniowym.
Dzień nie tylko zaczął się pięknie, ale pozostał piękny. Byliśmy na bardzo długim spacerze. Na początek Łazienki z koncertem chopinowskim, wiewiórkami i gondolami na stawie.
Z Łazienek wyszliśmy na ulicę Myśliwiecką, dalej prosto do siedziby Trójki - naszej ulubionej stacji radiowej – w której m.in., co piątek, słuchamy Listy Przebojów.
W porze obiadu zaszliśmy do wegańskiej restauracji Vega, na surówki, samosy z warzywami i szpinakiem, zapiekane kalafiory i brokuły. Znając swoje niegdysiejsze możliwości, zamówiłam to wszystko dla siebie. Ale, szczęśliwie, szybko zrozumiałam że porcja z powodzeniem wystarczy dla dwojga. Pieczone, mocno doprawione potrawy, chociaż wegańskie i bardzo pyszne, szybko i zdecydowanie opuściły mój organizm.
Później,
na luziku już, podreptaliśmy spacerkiem na Starówkę, którą
obeszliśmy całą, robiąc przy okazji małą sesję zdjęciową.
Wędrówkę zakończyliśmy przy pięknych Fontannach Królewskich.
W domu, na podwieczorek mieliśmy powtórkę zrobionego na świeżo, soku z marchwi i jabłek. A na kolację - z dawna wymarzony bób, którego zmogłam tylko pół porcji.
Zapasy poczynione wczoraj na EkoBazarze, muszą w lodówce poczekać, na moje wolne moce przerobowe. Bazarek odwiedziliśmy wczoraj dwa razy, bo przez moje roztargnienie musieliśmy wracać po zostawioną gdzieś bez-amoniakową farbę do włosów. I co ciekawsze, torebka z farbą czekała na mnie, bezpiecznie, w jednym ze stoisk.
Jedna z moich miłych tutejszych koleżanek, poprosiła o przepis na surówkę z cykorii. Nic prostszego - kroję cykorie w wąskie paski i polewam sokiem z cytryny. O dziś mogę już dodawać trochę oliwy (chociaż nie jest to chyba niezbędne). Następnie czekam trochę, żeby się przegryzło i z przyjemnością szamam.
Miłego....
sziszazi
25 lipca 2013, 11:16Dziękuje, przez pierwsze dwa tygodnie piłam codziennie smoothie warzywno- owocowe z imbirem. Niestety nie mam sokowirówki w domu:/ stąd pije po prostu dużo wody z cytryną. Ostatnimi dniami jednak mam zupełny brak apetytu i z tego powodu zrobiłam pieczone jabłko, przestało mi sie kręcić w głowie. Wg. Ewy Dąbrowskiej zanik apetytu jest tez zapotrzebowaniem organizmu. A co do soków jeszcze, na początku wyciskając sok z grejfrutow ale stwierdziłem ze w sumie wole je jeść przy tak małej ilości jedzenia w ogóle. Dziękuje za porady, wszystkie bardzo chętnie przyjme i będę wdzięczna za nie:)) pozdrawiam ciepło;*
Groteska07
16 lipca 2013, 10:19Gratulację! Piękny wynik;) WO jest rewelacyjna, muszę sobie na nowo przypomnieć jej zbawienne skutki. Dziękuję za wszelkie wsparcie;)
kachagrubacha.wroclaw
15 lipca 2013, 13:57Super spacerek , zazdroszcze :)
rozanaa
14 lipca 2013, 23:06Gratuluję, piękny wynik :))
Arnodike
14 lipca 2013, 22:24cykoria prosta jak drut ;-). Dzięki, jak dopadnę w sklepie, będę eksperymentować. Gratulacje raz jeszcze - piękny rezultat.
Invisible2
14 lipca 2013, 22:23Ciekawie spędziłaś czas i jakie łądne zdjęcie, pozdrawiam :F