Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Zwiedzanie Lizbony - część pierwsza.


Ósma rano. 

Chociaż trudno w to uwierzyć (bo skowronkiem nie jestem, oj nie), ale to ja obudziłam się pierwsza. Poczekałam godzinę, zgłodniałam, i sama poszłam do pobliskiej kawiarni. Posiliłam się budyniowym ciachem i pyszną kawą. Takie śniadanko mi pasowało. Tanie, bez wysiłku - i do obiadu starczało :D. W końcu dotarła reszta towarzystwa. Gdy już wszyscy zjedli małe co nieco, udaliśmy się w pobliże portu. A tam zadziwiał swym widokiem, ten wielki wycieczkowiec.

Poszliśmy dalej, do stacji metra. I podjechaliśmy do centrum. Wysiedliśmy na Baixa-Chiado. 

Chiado znalazło się, w obrębie murów miejskich, w XIV wieku, dzięki królowi Ferdynandowi I, który polecił powiększyć miasto. Dzielnica Chiado, uległa zniszczeniu podczas trzęsienia ziemi, w 1755 r. Odbudowana została w eleganckim stylu. Rejon ten stał się oazą pisarzy i intelektualistów. Pełno tu księgarń, teatrów, kawiarni i eleganckich sklepów. 

Oto słynna kawiarnia Brasileira, powstała jeszcze w latach 20-tych XX w. (zdjęcie znalezione w internecie).

Podeszliśmy na plac Largo do Chiado, gdzie stoi pomnik XVI-wiecznego poety, Antonio Ribeiro. Znany był jako Chiado, ponieważ mieszkał w dzielnicy Chiado, a nawet przy ulicy Chiado. Kumulacja ;). Pisał głównie satyry i humoreski.

Po dwóch stronach placu Largo do Chiado, stoją barokowe kościoły: Igreja do Loreto i Igreja Nossa Senhora da Encarnacao. 

Kościół Loreto, zwany też Kościołem Włochów, zbudowany został dla weneckich i genueńskich kupców, osiadłych w Lizbonie. Akurat obchodził 500-lecie. 

W środku kościoła zobaczyliśmy taką oto pastelową nawę główną.

Naprzeciwko, mieści się kościół Nossa Senhora da Encarnacao (Kościół Matki Boskiej Wcielonej). Aby go  wybudować, trzeba było wyburzyć fragment murów miejskich, z XIV w. (zdjęcie kościoła, znalezione w internecie).

Início - Paróquia da Encarnação

Podeszliśmy na plac Luis de Camoes, na granicy Chiado (jedno ze znaczeń tego słowa to skrzypieć - może chodzi o skrzypienie wozów) i Bairro Allto (Górnej Dzielnicy). W centralnym punkcie placu, zobaczyliśmy pomnik portugalskiego wieszcza, Luisa de Camoes. Pomnik został postawiony w 1867 r. 

Postać wieszcza, wykonana z mosiądzu, ma 6 metrów wysokości. Poeta, w  jednej ręce trzyma opuszczony miecz a drugą przyciska do piersi swoje dzieło - epos narodowy "Os Lusiadas". Tytuł eposu odnosi się do antycznego plemienia Luzytan, którego nazwa była synonimem ówczesnych Portugalczyków. Poemat opowiada o zwycięskiej wyprawie Vasco da Gamy do Indii. Dzieło zostało przetłumaczone i wydane w Polsce. Chętnie przeczytam. (Zdjęcie znalezione w internecie).

Posąg ustawiony jest na 7,5-metrowym, marmurowym cokole. Wokół cokołu znajdują się 2,5-metrowej wysokości, wykonane z wapienia, postacie znanych portugalskich poetów, pisarzy i naukowców.

Poszliśmy dalej, w kierunku następnego placu - Largo do Carmo, który najpiękniejszy jest wczesnym latem, gdy fioletowo kwitną, piękne jakarandy mimozolistne (drzewa pochodzące z Ameryki Południowej). Jakaranda, w języku guariańskim, znaczy: "pachnąca". Zrobiliśmy sobie zdjęcia, przy działającym do dziś źródełku, obudowanym fontanną (Chafariz do Carmo), pochodzącą z 1771 roku.

Bezpośrednio z placu, weszliśmy do Muzeum Archeologicznego, które mieści się w Igreja Carmo (Kościoła Karmelitów). Części kościoła nie odbudowano, na pamiątkę trzęsienia ziemi z 1775 r.

Zwiedzając muzeum, co i rusz natykaliśmy się na ciekawe eksponaty. Oto najbardziej znane sarkofagi:

Grobowiec króla Ferdynanda I, wykonany w stylu gotyckim.

Barokowy grobowiec królowej Marii Anny, z rodu Habsburgów.

Nie znalazłam informacji o pozostałych grobowcach:

Zachowane fragmenty wnętrza dawnego kościoła, wywierają wielkie wrażenie.

Oto XVIII-wieczne azulejos, inspirowane Pasją Jezusa Chrystusa.

Krążąc po zniszczonych nawach, co chwilę natykałam się na kamienne cudeńka, wyeksponowane pod gołym niebem.

Do tej radosnej kamiennej twarzy, uśmiechnęłam się i ja.

Oto piękne okno, w stylu manuelińskim.

A tu sarkofag, wykonany też w manuelińskim stylu.

I na koniec, figura św. Jana Nepomucena.

Przyszedł czas, aby zapoznać się z bliska, ze słynną windą. Udaliśmy się w jej stronę.

Tak, w pełnej krasie, prezentuje się Elevador de Santa Justa (Winda Świętej Jadwigi). Budowlę zaprojektował uczeń Gustawa Eiffla, portugalski inżynier - Raul Mensier de Ponsard. Prace nad nią trwały, od 1900 do 1902 roku. Konstrukcja ma 45 metrów wysokości. Zapewnia regularne połączenie pomiędzy dzielnicami Bairro Alto i położoną 32 metry poniżej, Baixą.

Wąskie przejście, wzdłuż murów kościoła Karmelitów, wiedzie do górnego poziomu.

Takim pięknym ażurowym korytarzem, dotarliśmy do windy (zdjęcie znalezione w internecie).

Wpierw wjeżdżaliśmy elegancką windą. Wewnątrz konstrukcji Elevador de Santa Justa, poruszają się dwie identyczne, wypasione windy, z mosiężnymi okuciami i wyłożone drewnem.

Ostatni odcinek na taras widokowy, pokonywaliśmy cudnymi ażurowymi schodami.

Widok jaki się z góry rozpościerał, wart był pobieranych słonych opłat. A my w dodatku, mieliśmy tę przyjemność w pakiecie Karty Lizbońskiej.

Plac Rossio, z budynkiem Teatru Narodowego Marii II.

Z tej strony, na pierwszym planie, Kościół Karmelitów, który wcześniej zwiedzaliśmy.

A tu kolejny widok - na klasztor Augustianów i kościół Igreja da Graca. Kompleks powstał w XIII wieku, za sprawą pustelników św. Augustyna. Kościół jest udostępniony do zwiedzania. Natomiast budynek klasztorny, służy obecnie do celów wojskowych.

Po dłuższym delektowaniu się widokami, zjechaliśmy w końcu windą (chyba nawet tą samą), do dzielnicy Baixa. 

Vitalia zaczyna się buntować i na tym zakończę ten wpis. CDN :)

  • renianh

    renianh

    7 lipca 2020, 22:30

    Zabytki sliczne Lizbona piekna ale mi najbardziej podobaja sie te jakarandy mimozolistne chyab takie tez byly na Maderze choc nie znalam ich nazwy.Pozdrawiam i dziekuje za wycieczke:)

    • Nieznajoma52

      Nieznajoma52

      8 lipca 2020, 06:23

      Dzisiaj ciąg dalszy ☺️

  • Alianna

    Alianna

    7 lipca 2020, 14:53

    Qrczę, pięknie tam jest. Dzięki, Małgosiu 🥰

    • Nieznajoma52

      Nieznajoma52

      7 lipca 2020, 15:30

      W Lizbonie spędzimy jeszcze dwa dni, a potem pojedziemy dalej.

  • Tadeuszsz

    Tadeuszsz

    7 lipca 2020, 13:47

    Superowskie. Moja miłość ma już nowy adres: to Lizbona. Moja miłość, wszystko czego pragnę, to Lizbona. :))

  • mada2307

    mada2307

    7 lipca 2020, 10:07

    Ach, ach... chcę tam wrócić!

    • Nieznajoma52

      Nieznajoma52

      7 lipca 2020, 11:49

      Zapewniam Cię, że ja do Portugalii mogę wracać co roku.