Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Muszę się czymś podzielić. Dzień 10


Witajcie kochane. U mnie dzień jak co dzień  4 rano pobudka łazienka, ćwiczonka chociaż dzisiaj to tylko 25 min, łazienka, posiłki i do pracy. Energii mam za dwoje więc chętnie się podzielę, warto walczyć o siebie i chcę bardzo osiągnąć cel (na końcu napiszę jaki). Ale dziś nie o tym jestem mega wkurzona jak mało jest myślących facetów na świecie. Nie wiem czy Wy kiedyś tego doświadczyłyście ale ja kolejny raz przez ostatnie 2 lata. A mianowicie byłam w towarzystwie mężczyzny i kobiety i ten jak to ona pięknie wygląda, że chyba się zakochała i tak do mnie, żebym potwierdziła a ja po raz kolejny nie wiem co powiedzieć, k...wa, wyszedł a ja zaczęłam się zastanawiać,  czy to przypadkiem przez takich debili spada nasza samoocena. Gdyby był choć trochę kulturalny to by się zamknął, a komplement mógł jej powiedzieć na osobności. I to nie był pierwszy taki mój przypadek, że traktują mnie jak kumpla na zasadzie "ty ta jest niezła". Inny przypadek facet prosi mnie do tańca i mówi "choć zatańczymy bo zatańczyłbym z "Re...." ale żona za mocno będzie zazdrosna i będzie suszyła mi głowę". I co powiecie? O mnie to już żadna nie musi być zazdrosna czy co? Tak źle wyglądam? Samoocena spadła do "0". Ja tam nie jestem zainteresowana innymi facetami oprócz mojego mężusia i oni o tym wiedzą ale tak kopać. Walczę o siebie żeby wyglądać jak milion dolarów i z czasem tym pseudo dżentelmenom powiedzieć nie dla psa kiełbasa. Jestem zła i rozgoryczona. Na szczęście mój mnie przytula i mówi że kocha więc dla niego też chce wyglądać zdrowo i seksownie żeby był dumny ze swojej żony. Zobaczcie dziewczyny ile motywacji we mnie buzuje i jak miałabym odpuścić. NIGDY.