Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
weekend z wpadką


Dni wolne to dla mnie koszmar, doznaje jakiegoś dziwnego rozluźnienia, że nie potrafię opanować się z jedzeniem i jak zwykle sobota w miarę a niedziela pełen dom gości po maratonie cmentarnym głód, że zapychałam czym mogłam w biegu bo gośćmi trzeba było się zająć a mogłam wypić szklankę wody i później usiąść na spokojnie i z zastanowieniem zjeść coś pożywnego co w boki nie wchodzi. Następnym razem muszę spróbować zapanować nad jedzeniem w biegu. Dzisiaj byłam tak zmęczona po wczorajszym dniu, że wstała 5:45 i było za późno na ćwiczenia ale za to przygotowałam zdrowe posiłki do pracy więc jakiś mały plus dla mnie. Motywacji mi nie brakuje więc poćwiczę wieczorem a od jutra przysięgam ćwiczenia od rana, zdrowe posiłki i waga musi zejść w dół. Pragnę bardzo nosić rozmiar 38 i wreszcie być zadowolona z siebie. Nie wspomnę już że przedostatni wpis w moim dzienniku nadal aktualny. Nie wiem czy ja kumplem dla wszystkich jestem? Czy wyglądam za mało kobieco, nie mam pojęcia?