Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Cześć! Jestem Lili. I słowem wstępu, naskrobię o sobie kilka podstawowych faktów. Mam 20 lat. Obecnie uczę się w szkole policealnej na kierunku terapia zajęciowa. W niezbyt odległej przyszłości planuję podjąć studia psychologiczne. Pociąga mnie psychologia i wszystko, co związane z funkcjonowaniem człowieka na jej płaszczyźnie. Dlaczego? Otóż przez własne doświadczenia. Leczyłam się na depresję. Miałam duży problem z fobią społeczną i stanami nerwicowymi; neurotycznością. Obecnie zmagam się z trudnym wrogiem- zaburzeniami odżywiania. Mimo to nie poddaję się. Wierzę, że nic nie dzieje się bez przyczyny. I nawet tak ciężkie doświadczenie mogą okazać się cenne i czynić nas lepszymi ludźmi. Dokładnie tak. Jestem tutaj po to, by dzielić się swoją historią. Uznaję to za swego rodzaju misję. Jeśli będę potrafiła komukolwiek pomóc choćby dobrym słowem- będę niesamowicie szczęśliwa. To mnie uskrzydla. Dodatkowo ciekawi mnie dietetyka, uwielbiam muzykę popularną Korei Południowej, kocham zwierzątka. I czerpię wielką satysfakcję z pomagania innym. Bezinteresownego. Co skłoniło mnie do odchudzania? Cóż.. chyba nietrudno się domyślić. Ja naprawdę nigdy siebie nie lubiłam. A raczej nie lubię od czasów dorastania. Nigdy nie byłam otyła, za to zawsze miałam odstający brzuszek. Zawsze. Prób odchudzania miałam kilka. Wszystkie kończyły się fiaskiem. Poza tą ostatnią. Powód idiotyczny, ale jakże prawdziwy. Zakochałam się. I uznałam, że mężczyzna moich marzeń nie zaakceptuje tego demonizowanego przeze mnie brzusia (oczywiście to tylko moje fanaberie). Żądza odchudzania założyła mi klapki na oczy i się zaczęło. Nawet nie zauważyłam, kiedy przekroczyłam granicę bezpieczeństwa.

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 450
Komentarzy: 4
Założony: 27 lutego 2015
Ostatni wpis: 27 lutego 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
OhMyPurple

kobieta, 30 lat, Lublin

167 cm, 61.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 lutego 2015 , Komentarze (4)

Nieładnie. Skrajności, skrajności, skrajności. Jak nie napad, to głodówka. 

Dziś niespecjalnie czułam potrzebę jedzenia. Wiem, że nie jest to zbyt dobre podejście, ale dziś chciałam posłuchać swojego brzuszka i dać mu prawo wyboru. Nie chciał jeść? W porządku. Ale czekałam na znak. Nic na siłę. I tak od samego rana funkcjonował sobie na jednej słabej kawce bez mleka, wodzie i szklance soku. Jednak w końcu się odezwał. Nieco wyposzczony dał o sobie znać ok. 16:00. Miał ochotę na makaron, więc go dostał. Troszkę pełnoziarnistego makaronu w przecierze pomidorowym z buraczkami. Chyba jest zadowolony, że dałam mu nieco swobody. A i ja jestem szczęśliwa, że nie był dziś specjalnie marudny. Chyba jednak da się z tym brzuszkiem dogadać po ludzku! Pewnie zaproponuję mu w ramach kolacji kakałko. Może to udobrucha go przynajmniej na kolejny dzień ;) 

A jak tam wasze brzuszki?


27 lutego 2015 , Skomentuj

Witajcie Kochani!

Jak już wspomniałam w krótkim opisie o sobie, przychodzę tutaj ze swoistą misją. I nie. Nie jestem żadnym prorokiem, lekarzem, magikiem i cudotwórcą. Jestem zwykłą dziewczyną, borykającą się z problemami, z którymi ma styczność wieeeele innych osób. Uznałam, że o pewnych sprawach należy mówić głośno (ew. pisać ;D). Z własnego doświadczenia wiem, że trudno jest opowiadać o pewnych kwestiach oko w oko. Przynajmniej dla mnie nie jest to komfortowe. Dlatego internet przychodzi z pomocą. Myślę, że warto spróbować. Na pewno nic nie stracę, a może i wiele zyskam. Kto wie..?

Jeszcze nie wiem, w jakim dokładnie kierunku to wszystko pójdzie, ale daję temu totalną swobodę. Przekonamy się. A teraz moja historia w skrócie:

Z tego, co pamiętam, byłam niesamowicie wesołym i towarzyskim dzieciaczkiem. Skąd więc tego typu problemy, skoro wszyscy specjaliści dokoła trąbią, że rozwiązaniem jest ten wczesny okres naszego życia? Otóż w moim przypadku był to brak rodziców i relacja z ojcem. (Nie chcę się zagłębiać w szczegóły. Jeśli ktoś z was chciałby wiedzieć więcej, proszę o wiadomość prywatną) Nigdy nie negowałam ich miłości; wiem, że mnie bardzo kochają. Ale coś nie do końca poszło w odpowiednim kierunku. Coś nie zadziałało jak należy. W każdym razie problemy zaczęły się w okresie gimnazjum. Dzieciaki w tym wieku bywają okrutne, nie muszę z pewnością tego wyjaśniać. A jeśli jest się bardzo wrażliwym, wszelkie niewybredne uwagi chłonie się jak gąbka i przeżywa przez tygodnie... jest kiepsko, jednym słowem. Wtedy zaczęła rozwijać się moja depresja i stany lękowe, które drastycznie pogłębiły się w liceum. Bardzo drastycznie. Z jednej strony ten czas wspominam źle. Z drugiej jednak wyciągnęłam wiele lekcji i wniosków. Także Kochani, pamiętajcie- nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Po liceum, z powodu złego stanu mentalnego, zrobiłam sobie rok przerwy od nauki. To był mój czas na pozbieranie sił i siebie do kupy. Podjęcie na spokojnie pewnych decyzji. Od gimnazjum do dnia obecnego miałam styczność z wieloma psychologami, terapeutami, psychiatrą i dietetykiem. Jeśli mam być szczera, tylko wizyty u pani dietetyk wiele mnie nauczyły. I dały więcej, nić wielomiesięczne psychoterapie. Wszystko zależy od specjalisty. Od jego podejścia, "chemii". I tym sposobem znalazłam się tu, gdzie jestem obecnie. Z podjętych kroków cieszę się niesamowicie i wierzę, że wszystko się ułoży. Żeby nie było- nie czekam z założonymi rękoma. A-A! To najgorsze, co można zrobić. Praca nad sobą to podstawa.

Kurczaczki.. mam nadzieję, że ta wypowiedź nie jest zbyt chaotyczna. Ciężko streszczać połowę życia w jak najmniejszej ilości wierszy! Chciałam wspomnieć coś więcej odnośnie moich zaburzeń odżywiania. Ale chyba zrobię to w kolejnym wpisie, co by jakoś to wszystko w miarę usystematyzować.

Jeśli jesteście czegoś ciekawi, macie pytania, piszcie śmiało w komentarzach. Jestem otwarta na dialog :)

Pozdrawiam cieplutko spod kołderki! Godzina iście nieprzyzwoita. Pora spać.