Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem pozytywnie zakręconą mamą 15 m-cznej Mai. Lubię książki fantasy, komedie romantyczne, filmy sensacyjne i kryminalne. Uwielbiam gotować, tylko nie zawsze mam na to czas. Dlaczego się odchudzam? Bo pofolgowałam sobie w ciąży i doszłam do wniosku, że sama się nie zmotywuję, żeby czuć się dobrze i seksownie we własnej skórze :)

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 888
Komentarzy: 10
Założony: 17 lutego 2016
Ostatni wpis: 1 marca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
OlaD86

kobieta, 38 lat, Szubin

173 cm, 75.80 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

1 marca 2016 , Komentarze (4)

Wiosna idzie (dość powolnie, ale idzie :D), więc czas na porządki w szafie. 

Po kilku godzinach ślęczenia pod szafą zostałam z trzema stosami fatałaszków: 1- noszone praktycznie cały czas, i ich oczywiście jest stanowczo zawsze za mało ;); 2- nigdy nienoszone, ale szkoda wyrzucić i tych jest najwięcej; gdyby mój mąż się dowiedział... (strach) oraz 3 kupka licząca parę sztuk- zostawię a może schudnę :PP

Ta ostatnia jest tak naprawdę bardziej sentymentalna i ma charakter motywacyjny- ach ten rozmiar 38... I moje ukochane jeansy <3 jedyne w swoim rodzaju, z delikatnymi przetarciami, podkreślające pupę- po prostu boskie. Niestety w obecnym momencie to mogę ewentualnie wcisnąć nogi. Ale żeby nie było łatwo to dodam, że tylko do połowy uda (smiech)

Czasami takie rzeczy działają na nas budująco i zachęcają do ciężkiej pracy, bo są nie tylko obietnicą, ale czymś rzeczywistym, czymś co już było i co może być ponownie. 

Jeansy zostawiłam. Resztę niepotrzebnych ubrań oddałam. Ale właśnie te spodnie zajmują najważniejsze miejsce w mojej szafie. Mam na nie patrzeć codziennie, przypominać sobie, jak się czułam mogąc nosić seksowne ubrania, jaką miałam samoocenę i jaka byłam szczęśliwa w swojej skórze. 

Za mną tydzień zmagań z dietą i wynik -2 kg 8) Wiem, że potrafię i że dam radę. Coś mi się wydaje, że czas wytrzepać jeansy z kilkuletniego kurzu, bo mogą się niedługo przydać.

Czy Wy, drogie Vitalianki macie takie ubrania pochowane po kątach na "lepsze czasy"? Macie coś rzeczowego, co daje Wam siłę i Was motywuje do ciężkiej pracy nad sobą i swoimi słabościami? 

Pozdrawiam! (pa)

21 lutego 2016 , Komentarze (4)

Tak jak chyba każdy, ja też takie posiadam... A mianowicie 2: kawa i słodycze. To są rzeczy, których najciężej jest mi się wyzbyć. Z resztą "nieszczęścia" chodzą parami :) Bo to przecież grzech nie zjeść ciasteczka/ czekolady/ cukierka do filiżanki pysznego czarnego trunku. W ogóle jak ta kawa smakuje w pojedynkę? No fuj! 

Ale cóż... Zdecydowałam się zmienić? Więc trzeba pożegnać stare nawyki i przywitać nowe! Do widzenia ze słodyczami. Dziś 4 dzień na "odwyku" :) No, dobra ;) Zjadłam kawałek babki u teściów, a raczej to, czego nie dojadła moja córcia. Ale i tak jest różnica, bo potrafiłam zjeść kilka batoników dziennie. Podobno słodyczami zajadają się ludzie smutni. Nie wiem... Ja słodkim zażeram stres a... powód do stresu zawsze się znajdzie :D Z kawy jeszcze nie udało mi się zrezygnować. Jestem na etapie ograniczania :) Za to mam nowe nawyki: jem minimum raz dziennie nabiał i jem śniadanie. Staram się pić więcej wody, ale to jedna z tych rzeczy, nad którymi muszę mocno popracować. Po prostu jej nie lubię...

Jutro pierwszy dzień diety w pracy. Przygotowałam żarełko i zobaczymy. Najfajniejsze jest to, że mój mąż się wkręcił. Nie muszę gotować osobnych potraw. Jemy razem i razem dbamy o zdrowe nawyki :) 

Drugi dzień diety za mną. Jak na razie jestem zadowolona. Zobaczymy dalej :)

17 lutego 2016 , Komentarze (2)

Wybiła 30, fryzjer, kosmetyczka, nowe ciuchy i profesjonalny makijaż. Fantastyczna randka urodzinowo-walentynkowa i.... No własnie. I czegoś brakuje, coś jest nie tak jakbym chciała. Spojrzenie w lustro i już wiem. Brakowało dawnej, uśmiechniętej Oli sprzed... 24 kg. Magia wieczoru prysnęła jak bańka mydlana. Zapewnienia męża i jego pożądanie w oczach pomogło. Na chwilę. Na tej jeden moment. Rzeczywistość uderzyła mnie następnego dnia, kiedy już bez całej otoczki próbowałam zmieścić się w dawno nie noszone spodnie... Ach te jeansy :D

Postanowiłam coś zmienić. Ale ile takich postanowień już było? Ile obietnic i nawet dobrze zapowiadających się początków? Mnóstwo. Taki słomiany zapał. Doszło do mnie, że sama nie dam rady, że potrzebna mi pomoc i wsparcie osób o podobnej historii. Zaczęłam od Chodakowskiej, ale w opisach znalazłam fajny tekst: "...wszystko to samo co na Vitalia, ale brakuje grupy wsparcia i możliwości doboru menu wg uznania". I tak trafiłam tutaj :) Czas pokonać kilogramy i spadającą na łeb na szyję samoocenę!

No to co? To się zarejestrowałam i czekam na listę i jadłospis :) 

Tym razem się nie poddam! Tym razem dam radę do końca! Tym razem będę mogła spojrzeć w lustro i krzyknąć "to nowa JA, zdrowa, zadowolona i SEKSOWNA"!

Trzymajcie kciuki za powodzenie! 

Ps.

Wszelkie wpisy Waszych historii, pomocne rady itp mile widziane ;)