Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
045


No, niestety. Biegu nie było. Zrobiłam sobie coś z plecami.. I bolą.
Ale dość aktywnie jak na mnie spędziłam dzień, więc nie robię sobie wyrzutów.
Jutro biegania też nie będzie, bo będziemy z J. kupować dla niej sukienkę na urodziny cioci, więc pewnie padniemy po zakupowym szale.

Stresy się jeszcze nie zakończyly, więc poczekam z dzieleniem się..
Ogólnie dzień się lepiej zaczął niż się kończy. Jakoś tak humor mi się zepsuł. Ech.
Chciałabym, żeby waga mi pokazała jutro mniej niż dzisiaj, ale w ogóle w to nie wierzę. Trochę za dużo wszamałam, żeby coś spadło. Muszę pogadać z rodzicami, bo to zawsze się tak kończy jak ich odwiedzam.

W sumie notka o niczym. Tak przyszłam pomarudzić. Zmierzam ku mojemu łożu, może mnie jakoś ukoi.

Macie dobranocne buziaki :***
  • JustynaBrave

    JustynaBrave

    7 maja 2013, 23:55

    Ja zawsze mam problem z jedzeniem, kiedy odwiedzam rodziców. Najlepiej nie słuchać ich marudzenia i jeść swoje :)