Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
052 - Dzień drugi


118.3

Czyli górna granica wahania, także luz.
Nie obyło się wczoraj bez wpadki. Ale i tak jak na mnie niewielka, bo wczoraj miałam takiego głoda słodyczowego, że aż się dziwiłam. W ostateczności zamiast słodyczy zjadłam zupkę z proszku (wiem, że prawdopodobnie to jeszcze mniej zdrowe, ale może mózg zorientuje się, że nie każde pragnienie słodyczy musi być zaspokojone słodyczami). A tak poza tym to raczej zdrowo jadłam. Sporo warzyw i takie tam. Na spacerku byłam nieco za krótkim, za to dzisiaj będzie dłuższy, bo piechtolotem na uczelnię idę. I z powrotem też. Mam parę spraw do załatwienia, co mnie oczywiście stresuje, bo już tak mam, a zauważyłam, że spacer przed bardzo dobrze działa. Rozluźnia i pomaga się przestawić z trybu domowego na tryb uczelniany. Bo autobusem to: myk - myk! i już jestem na miejscu. I stresować się zaczynam i nic mi się nie podoba i myślę tylko kiedy będzie kolejne myk - myk!, żeby znaleźć się w domu. A tak to na spokojnie, spacer teraz, spacer później, wszystko załatwimy i będzie git. A się jeszcze kalorie spalą, a jeszcze kondycję podtrzymam (bo dużo łatwiej mi przychodzi ostatnimi czasy i chodzenie na dłuższe dystanse i nawet bieganie na krótsze).
  • JustynkaF

    JustynkaF

    11 czerwca 2013, 08:35

    Podobno jak się ma napad na słodycze, trzeba uzupełnić chrom,węgiel, fosfor i siarkę - znajdziesz je w produktach np. żurawina, brokuły, kurczak, ryba :) Jak zaczęłam to stosować, to ostatnio w ogóle nie sięgnęłam po nic słodkiego i nie miałam napadu :) Gdy mam ochotę na czekoladę, zjem trochę orzechów, aby uzupełnić magnez. Spróbuj, polecam :) A teraz też wszędzie chodzę piechotą! Jak będziesz zmęczona, to pomyśl sobie o tym zapoconym pełnym ludzi autobusie. Od razu przychodzi energia w nogach :P Pozdrawiam!