Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
070 - 112.3 Powiedziałam mu..


Powiedziałam mu.
A właściwie napisałam. SMSem :D Wiem, że to najidiotyczniejszy możliwy sposób, ale nie wiem kiedy będziemy mogli rozmawiać w najbliższym czasie, bo jesteśmy ciągle zajęci, ciągle w różnych porach. A ja już nie mogłam wytrzymać. Już wczoraj mnie to rozsadzało. A wiem, że czekał na tę informacje, bo on mi to powiedział już dawno.

Powiedziałam mu, że się w nim zakochałam.
On już to wiedział dawno, znacznie lepiej niż ja. Ale mi trochę zajmuje upewnienie się w tym co czuję. Nie zawsze wiem, co jest prawdziwe. A nie chcę kłamać.

Jak on mi powiedział, że mnie kocha wystraszyłam się strasznie. To było za szybko, za bardzo nie na miejscu. Wiedziałam, że go bardzo lubię, wiedziałam, że on mnie jeszcze bardziej, ale nie byłam gotowa, żeby to usłyszeć. Nie wiedziałam co odpowiedzieć, więc odpowiedziałam rodem z amerykańskich seriali: "Ojej.. dziękuję!". Ale nie zraził się. Już wiedział jaka jestem. Wiedział, że potrzebuję czasu, tylko nie mógł tego chować. Zazdroszczę mu tych prostych emocji. Jak coś czuję, to czuję. Jak czuję, to czemu mam o tym nie mówić? Tęsknię to dzwonię, potrzebuję to proszę, chcę to po to sięgam. Też tak chcę, ale dopiero się tego uczę. Mam olbrzymie tendencje do komplikowania wszystkiego. A życie jest prostsze niż mogłoby się wydawać.

Nie może mi odpisać na SMS ani zadzwonić. W tej chwili też nie powinnam dzwonić. Ale puszcza mi sygnały :D Jeden.. drugi.. trzeci.. :D Ups, chyba nie będzie mu się dzisiaj łatwo pracowało :) Mi tym bardziej..

Drugi raz w życiu zakochałam się ze wzajemnością.
Powiedziałabym, że trzeci, ale jednego nie liczę, bo tylko mi się zdawało, że jestem zakochana :P Tamtemu zresztą chyba też, byliśmy po prostu samotni. Na szczęście nic z tego nie wyszło. On ma bardzo fajną dziewczynę, a ja poznałam L. :)

Dzień pełen emocji. Wcześniej udało mi się pójść do spowiedzi, po której pół godziny płakałam :D Nie żeby było tak źle, chyba po prostu dawno nikt tak nie trafił w sedno rozmawiając ze mną, więc wewnętrzne tamy mi popękały.
Roraty były ekstra. Bardzo lubię roraty poza tymi kazaniami dla dzieci. Straszliwie mnie nudzą :P Ale tym razem było fajowskie :D Właśnie takie jak sobie wyobrażałam, że powinno być, bo niby gadał do dzieci i z nimi rozmawiał, dopytywał, ale przemycał takie treści, że dawały dorosłym do myślenia. To było dobre :)
W ogóle jeszcze ktoś kto zawsze zwracał uwagę na mój wygląd "O, jakie masz ładne paznokcie!" "Ale dzisiaj się odstawiłaś, normalnie cię nie poznałem!" "Gosiaaa, ale masz długie włoooosyyy.. Ładne!", dzisiaj przyglądał mi się niesamowicie. Dawno mnie nie widział, a w końcu schudłam. Lubię ten wzrok, sam w sobie jest komplementem :D

A to dopiero 9ta :)
Życie w obfitości, tja? :) <3

Błagam, nie osądzajcie mojego ekshibicjonizmu psychicznego, potrzebowałam gdzieś o tym opowiedzieć :D
  • sapiphodef1984

    sapiphodef1984

    7 grudnia 2013, 20:28

    Hmm...ciekawe. Za jakis czas wpadne do Ciebie zobaczyć co sie zmieniło. A teraz idę poćwiczyć :)

  • gretka2013

    gretka2013

    3 grudnia 2013, 07:13

    Romantyczna historia.Lubię takie czytać

  • cinders

    cinders

    2 grudnia 2013, 20:40

    to piekne, wszystko, co napisałaś :)

  • ambus

    ambus

    2 grudnia 2013, 15:05

    Cudna nasza;* Cieszę się, że tak się to wszystko układa;) Rozumiem Cię, bo sama jestem skomplikowana uczuciowo. Przerąbane...Też lubię taką spowiedź a nie Pan odpuścił, puk, puk i krzyż na drogę. Dlatego mam jednego spowiednika, który zawsze trafia w sedno;)