Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
087


Fryty zjadłam i były zajebiste. O, tyle mam do powiedzenia :D

Taki ciężki czas z tą uczelnią, że masakra. Wprowadziłam się do rodziców, bo bez wsparcia nie daję rady. Wczoraj już totalnie brałam pod uwagę, żeby rzucić te studia. Kolega D. uświadomił mnie, że to największy możliwy idiotyzm - rzucać je przed sesją, że jak nie pójdzie, to nie pójdzie, ale nie ma co się wcześniej poddawać i że widzimy się na zajęciach. Wciąż nieprzekonana poszłam wypłakać się rodzicom, którzy bardzo mnie wsparli, opowiadali o swoich porażkach, o porażkach w rodzinie, ile razy kto podchodził, żeby jakie studia skończyć. I pokończyli. I że nic się nie stanie jak nie dam rady, ale że jeszcze mam półtora miesiąca, żeby się okazało, czy rzeczywiście nie dam.

Wspaniali są ci moi rodzice. Ci nowi znajomi też są tacy wspierający.. Jaka szkoda, że nie umiałam tego znaleźć wcześniej. Jakie szczęście, że w końcu znalazłam.

Cóż. Spróbuję.

Wczoraj wracałam piechotą z uczelni. Jakoś nie chciało mi się we łzach jechać autobusem, zawsze to łatwiej szybko kogoś minąć. 0,5h spaceru i co chwila płakałam, ech, beksa ze mnie. Po drodze w krótkiej przerwie od płaczu minęłam dwóch kolesi, z czego jeden spojrzał na mnie, złapał się za klatę i powiedział "Coś pięknego..." - ja nie wiem co się dzieje, bo takie rzeczy słyszę coraz częściej. A wciąż jestem cholernie gruba :P Uśmiechnęłam się strasznie, po czym parę kroków i znowu w ryk :D

A to wszystko po jednej rozmowie z prowadzącym :P Cóż, z mojej winy oczywiście, nie z niego. Kadrę mamy na uczelni niesamowicie kulturalną i zwykle życzliwą, więc Panu Doktorowi nie mam nic do zarzucenia, sama się udupiłam :P No.. sama, nie sama.. Pewnie będę musiała znowu gadać z dziekanem (och, założę się, że już mnie ma dość :P).
  • ambus

    ambus

    15 stycznia 2014, 21:14

    Ej stara nie wymiękaj! Dasz radę. Zobaczysz, że dasz!!! No coś pięknego, bo schudnąć można zawsze, ale ładnej buźki nie wyćwiczysz to dar a Ty go masz;) Głowa do góry:)