Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
095 - 110.3 WIELKIE PODSUMOWANIE roczne :D


Tak jeszcze zanim do podsumowania to wspomnę, że miesiąc udało mi się zakończyć wagą niższą niż go zaczęłam (ta, o 0.3-0.5kg), co mnie cieszy, bo myślałam, że serio przytyję, ale udało się wrócić. Na luty nie snuję dokładnych planów, byle by już to pełne 20 kg było za mną.

PODSUMOWANIE 1go roku na vitalii:
Waga: 110.3/128.0 (-17,7kg)
Szyja: 40/41 (-1cm)
Biceps: 42/45 (-3cm)
Piersi: 115/123 (-8cm)
Talia: 103/116 (-13cm)
Brzuch: 132/144 (-12cm)
Biodra: 121/129 (-8cm)
Udo: 76/85 (-9cm)
Łydka: 48/52 (-4cm)
Zawartość tłuszczu: 46/53 (-7pkt% [-15%])

W ogóle procentowo najmniej schudłam z szyi ( :( ), potem z bioder ( :) ) i piersi ( :))) )
A najwięcej z talii, uda i brzucha. Ja sama najwięcej widzę po udach właśnie.

Żeby za daleko nie szukać sobie skopiuję jeszcze raz zestawienie BMI:
A skoro sobie robię już zestawienia to jeszcze BMI.
Dzisiejsze: 36.8
Dla mojego wzrostu: (173)
Wyniszczenie: poniżej 44.6 kg
Wychudzenie: od 44.9 kg do 52.1 kg
Niedowaga: od 52.4 kg do 58.1 kg
Waga prawidłowa: od 58.4 kg do 74.5 kg
Nadwaga: od 74.8 kg do 89.5 kg
I stopień otyłości: od 89.8 kg do 104.5 kg
II stopień otyłości: od 104.8 kg do 119.4 kg
Otyłość kliniczna: powyżej 119.7 kg

A więc wciąż tkwię w IIgim stopniu otyłości. Ale zostało mi jakieś 5kg do pierwszego, a potem 15 do nadwagi.. To powinno się udać w tym roku, nie? Wiem, wiem, ludziom udaje się 20kg zrzucić w 4 miechy. Nie mi, już trudno :P Jak już mówiłam - mogę w 5 lat, byle w końcu ważyć te 65 czy 60 ;P Byle ważyć coraz mniej a nie coraz więcej, nieistotne jak szybko.

Przez ten rok:
-nauczyłam się jeść jak człowiek (ale wciąż nie umiem być na diecie)
-okazało się, że aktywność fizyczna może być przyjemna, jak również uczucie zmęczenia po niej
-już mogę zakładać nogę na nogę (yaay!)
-odkryłam, że zdrowe jedzenie jest lepsze, bo: 1) niejedzenie śmieci poprawia mi zmysł smaku i zapachu, 2) po zdrowym jedzeniu nie jestem taka głodna, 3) zdrowe jedzenie sprawia, że czuję się lepiej fizycznie i psychicznie
-pierwszy raz w życiu utrzymuję efekty zrzuconej wagi (ZAWSZE dotąd waga mi rosła po max. 3 miesiącach)
-okazało się, że wpadki, upadki i tak dalej, nie muszą być kategoryczne i na zawsze, a pierwszy, dwudziesty pierwszy, czy sto dwudziesty pierwszy upadek nie musi oznaczać przegranej walki
-odkryłam, że ten vitaliowy pamiętnik jest cholerną motywacją i bez niego, bez wracania do starych postów, bez czytania waszych wpisów w życiu by mi się tak nie udało :D

Fajnie, że jesteście :)