Powiedziałabym, że waga ruszyła, ale doświadczenie ostatnich dni mnie uspokaja - może być znowu wahanie.
Zobaczymy, jutro mija tydzień, który zaczęłam z wagą 110.3. Zobaczymy ile się schudło.
Nocą wróciłam do Callaneticsu.
Po ostatnim czasie z Tiff jest duuuużo, duuużo prościej wykonywać niemalże wszystkie ćwiczenia. Ale wciąż jest na tyle niedobrze, że nie wiem czy którekolwiek poza rozgrzewką wykonuję prawidłowo (no, może to na biodra jestem przekonana, że jest ok).
Styczeń minął jak tydzień.
Tydzień lutego mija jak miesiąc.
Bardzo dobrze, nie lubię jak czas mi leci za szybko.
Im intensywniejsze dni tym wydają mi się dłuższe. To jest fajne. Nawet jeśli nie mogę doczekać się wakacji.
Jestem ciekawa jak bardzo będę mieć dzisiaj zakwasy, bo czuję napięcie w mięśniach brzucha. Mam nadzieję, że będzie się dało ćwiczyć wieczorem, póki jeszcze mam wysoką motywację.