Rekordzik wagowy, którego nie rozumiem, bo grzeczna nie byłam. W dodatku czuję się grubo. Wczoraj zrobiłam nawet eksperyment, bo naprawdę miałam wrażenie, że przytyłam, nawet patrząc wyłącznie w lustro. I się zmierzyłam. I się okazało, że waga ma rację, bo centymetry do niej pasują. Łots goin' on? :P Coś mi się w główce wypaczyło.
Rekordzik, nie rekordzik - prawie nic nie schudłam od początku roku :P A to już dwa miechy i mogłabym się cieszyć dwucyfrówką. Soooł.. w związku z tym, że już koniec wymówek, bo uczelniany urlopik do przyszłego października..
Czas się ruszyć!
Zaczęłam wczoraj od pół godziny z Tiff. Dzisiaj trochę nie mam czasu, bo zaraz na zakupy, wieczorem impra, to się postaram na imprezie wytańczyć ile potrafię. A że mi się zaspało to rano też czasu nie było :D
Swoją drogą, znając mój organizm, nawet jeśli to wahanie - to dopiero jego pierwszy dzień, więc jak będę grzeczna to jutro zobaczę szóstkę zamiast siódemki :P
No ale z tym może być problem.. :P
Gosia, ogarnij się! Masz motywację! Jeszcze 4 miechy do lipca!