Czy moje szanowne kolezanki i koledzy maja zyczenie poczytac moj nastepny wpis?(chcemy, chcemy!!) Nooo nie tak glosno bo uszy mi puchna;)) Moze zaczne od poczatku: chyba prawie wszystkim tu wiadomo ze media od paru dni trabia jaki to wielki urodzaj grzybow po lasach nastal . Skuszona pieknymi fotkami kozlarzy, krawcow i kurek postanowilam i ja wybrac sie do lasu. Nawet moje wrodzone lenistwo mi w tym nieszczegolnie przeszkadzalo albowiem las to moja milosc od najwczesniejszego dziecinstwa. Krotko mowiac zaczela sie od momentu kiedy nazbieralam mamie goryczakow zolciowych na zupe. Dla laikow to popularny szatan gorzki jak piolun;) potem poszlo juz z gorki zwlaszcza ze wsrod pagorkow mieszkalam:) Ale do rzeczy: Wybralam sie do lasu ciemnego ide ide i po jakims czasie zaczelam odczuwac dojmujace zmeczenie narastajace w tempie logarytmicznym:) Przypomnialam sobie ze mam do stracenia nastepne dwa kilogramy ktore sie przyczepily do mnie jak rzep do psiego ogona i za nic nie chcialy sie odczepic. Pomyslalam ze moze je zdejme i powiesze na chwile na sosnie bo to zawsze 2 kg lzej mi bedzie. Nie powiem juz ile fikolkow koziolkow zrobilam zanim je oderwalam od siebie;) Ale udalo sie, pomyslalam ze niech sobie troche powisza, jak nazbieram tych krawcow ze zdjec w necie to wroce po nie i pojdziemy juz razem do domu. Ide sobie ide, tu i owdzie zrywam kwiatek bo kozlarzy ani dudu:) Kiedy stracilam moje wiszace kilogramy z pola widzenia... Cos tam w lesie huknelo! cos tam w lesie stuknelo!stuknelo z taka sila ze szyszki z sosen pospadaly a ptaki to swoje gniazdka z mlodymi musialy trzymac w dziobkach bo inaczej by wypadly!- wyobrazacie sobie?? Zawrocilam bo to kobieta ciekawa jest. Ide ide i nic. Doszlam w koncu do drzewa gdzie zostawilam swoja dwukilogramowa wlasnosc a tam... Nic!!!!!! Rozgladam sie gdzie sa moje kilogramy bo jestem bardzo przywiazana do swojej wlasnosci i znowu nic!!!! Chodze po lesie kregi zataczam i nic? dacie wiare? Po gruntownym przeszukaniu okolicy znalazlam dwa glebokie dolki pod drzewem gdzie powiesilam moje kg. Probowalam zajrzec w glab ale dziury sa tak glebokie ze nijak nie dalo sie zajrzec do konca;) Tak pozbylam sie moich nastepnych dwoch kilogramow. Pogodzilam sie z tym i poszlam lzejsza do domu. A co tam, niech tak zostanie!:)
ibelive
20 czerwca 2013, 13:08wielki szacunek dla zgubionej wagi, przede mną czeka właśnie taka droga
Maja52
17 czerwca 2013, 13:59Gratuluję tak dużego spadku wagi. Tak trzymaj. Opis wesoły. Brawo.
Gabri83
17 czerwca 2013, 10:04Uwielbiam czytać Twoje wpisy:). Normalnie jakbym książkę czytała - te napięcie, ta tajemniczość;). Poproszę o namiary na ten las, bo może i moje kilogramy tam wetnie:). Gratuluję spadku wagi:)!!! Pozdrawiam!!!
ckopiec2013
16 czerwca 2013, 19:14ładny spadek wagi, w przeciwieństwie do mnie, gratulacje, pa
paniania1956
16 czerwca 2013, 18:57On mnie kocha bez watpienia:)) a poza tym swietnie pisze, w nagrode go nie skasuje:)))
MonikaGien
16 czerwca 2013, 08:23super! gratuluję :-)
Yum-Europejczyk
16 czerwca 2013, 00:19Ale ściema. Paniania siedziala w pokoju i kożlarze na tlenie obejrzała. Potem wpadł jej do głowy pomysł by sobie historię wymyśleć i tyle. Grzybów nie ma i nie było. W domu nie ma nic poza smalcem i lodami z kartedora. Paniania siedzi i się oblizuje z przekąsem. Może nawet paniania poklika jutro na www.zamówżarcie.pl i kupi parę borowików żeby zadośćuczynić. Ech, ot życie..
blakin
15 czerwca 2013, 23:12Ależ napięcie stworzyłaś!!! Hihi, gratuluję!!!!!! Piękny spadek!:)
Nieznajoma52
15 czerwca 2013, 21:41Gratulacje. Pięknie, to opisałaś. Miłego.
misiaa29
15 czerwca 2013, 20:51pieknie...:) pozdrawiam ...i zazdroszcze lasu....ps.moj tatko jest lesniczym :)
Milena28.wroclaw
15 czerwca 2013, 20:23Poprawiłaś mi humorek tym wpisem! :) Gratuluję! :)
MilkaG
15 czerwca 2013, 19:12Piękny spadek.
Zdrowko88
15 czerwca 2013, 18:08Gratuluję spadku, oby tak dalej!
Yum-Europejczyk
15 czerwca 2013, 17:27Znaki przestankowe zakopała paniania pod brzozą?! Dacie wiarę?
sardynka50
15 czerwca 2013, 16:39Bardzo się uśmiałam...pięknie piszesz ! No i przede wszystkim gratuluję pozbycia się następnych dwóch kilogramów ! Chyba będę musiała wziąć u ciebie korepetycje...hehe ...nauczysz mnie ..jak zgubić te nieszczęsne nadprogramowe kilogramy ;-) Buziaki...