Hip hip! Hura!
Dieta działa. Tygodniowa faza ataku pozbawiła mnie 2,8 kilograma nadmiaru. Tak, wiem, że wiele z nadmiarów to woda. I bardzo dobrze, bo już mi dokuczało ciśnienie, a teraz przestało.
Wniosek nr 1: Jak wysokie ciśnienie męczy - stosuj dietę. Odwodni bez chemii i strat mikroelementów
Wymiary - zmiana niewielka. Analiza moich pomiarów pokazuje, że istotna zmiana będzie za kilka kilogramów mniej
Wsparcie - JEST! Moja kochana druga połowa WIDZI, że schudłam, bez szemrania zjada z lodówki wysokokaloryczne produkty, których w najbliższym czasie nie tknę, a zostawia mi niskokaloryczne, kupione z powodu diety. W jego oczach widzę podziw i uznanie. Podszczypuje mnie i stwierdza, że w biodrach na szczęście nie schudnę, bo kości nie pozwolą. Chętnie będzie stołował się na mieście, żebym tylko nie gotowała jemu specjalnie czegoś "normalnego" i nie podjadała. Wie, że najlepiej mi robi unikanie kuchni
Pomaszerowałam dzisiaj na pocztę w tempie zabójczym, czyli po powrocie zmieniłam koszulkę i podkoszulek na suche. Miałam na sobie dżinsy z lycrą, w których czuję się wygodnie. Ponoć gorzej w nich wyglądam niż w sztruksach. Przez cały tydzień męczyłam się w pracy w uciskających sztruksiakach, w których ponoć wyglądam mniej grubo. Wyciskają oponkę górą i bardzo mi to przeszkadza. Czyli albo ciuch jest wygodny i niekoniecznie "twarzowy", albo niewygodny, ale korzystniejszy dla wyglądu. Wygodny ciuch usypia czujność. Gdybym stale ubierała mniej wygodne spodnie, szybciej byłabym zaalarmowana tym, że tyję.
Wniosek 2: Nierozciągliwe ciuchy szybciej alarmują, że waga wzrosła.
I tak wolę wygodne, sportowe, niż pasowane i sztywne.
Pieczywo - w tym tygodniu jadłam mało pieczywa, w tym pełnoziarniste lub chrupkie. Lubię chrupkie pieczywo "nylonowe" firmy Sonko. Wasa jest twarda i rani moje wrażliwe dziąsła. Zastanawiałam się jak to będzie. Ja, miłośnik ciepłych bułeczek prosto z piekarnika, bez bułeczek i chleba.
BYŁO NORMALNIE!
Właściwie to kanapki z razowca powodują, że czuję się ociężała. Najlepsze są trociniaki, czyli chrupkie deseczki. Oj, trzeba dużo pić! Nasiąkają w żołądku i powodują uczucie sytości. Czuję, że zaprzyjaźnię się z nimi na dłużej.
Niektórzy ludzie w ogóle nie jedzą pieczywa. I żyją! Wyobrażacie to sobie?
Może pieczywo to nałóg? Odstawisz i nie chce się go jeść, a kiedy jesz, to chcesz więcej i więcej, aż stajesz Ciasteczkowym Potworem.
Czasami wymieniam proponowane potrawy. W efekcie bywa, że wskaźnik dobowego spożycia węglowodanów przekracza dozwoloną normę, oznaczoną jaklo 100%. Muszę korygować zamienniki na nowo. Klikam i w głowie lęgnie się myśl - jem dużo mniej węglowodanów niż dawniej, a i tak łatwo przekraczam normę. Gdzie się nie obejrzę, każdy je nadmiar węglowodanów. Nawet, jeśli ktoś nie przepada za słodyczami, to pochłania je w postaci kasz, chleba, makaronu, pieczywa itd. Co na przegryzkę, gdy dopada głód? Kanapka, bodaj sucha bułka, ciastko, wafelek, krakersy. Węglowodany!
Jem mniej, a schudłam 2,8 kg, nie czułam się głodna i ani razu rozdygotana. Wiecie o czym mówię, prawda? Ręce się trzęsą, przed oczami ciemno, zero myślenia, słabo się robi, katastrofa. To objaw hipoglikemii. Atak Cukrowego Potwora. W ciągu tego tygodnia nie czułam tego ani razu.
To takie proste i takie trudne zarazem!
Trudne, bo mamy przyzwyczajenia, bo nie chcemy przestawić myślenia na inny tor, nie mamy motywacji, żeby zdrowo się odżywiać, dopóki nie postanawiamy schudnąć, lub dopóki nie dopadnie nas cukrzyca.
Tydzień temu myślałam, że zmiana sposobu żywienia będzie trudna. Teraz widzę, że to jest niesłychanie łatwe, proste i skuteczne. Chciałabym zaczepiać na ulicy ludzi i mówić im, jak wiele dobrego zrobią dla samych siebie, jeśli trochę zmienią sposób odżywiania. Że wcale nie będzie im brakować tego, co teraz uwielbiają, bez czego wydaje im się, że nie potrafią żyć, że wyjdzie im to na zdrowie.
Wniosek 3: Rozsądne odchudzanie nie jest poświęceniem.
patih
17 lutego 2013, 09:51zazdroszczę wsparcia :(
Rubakota
16 lutego 2013, 21:27Gratuluje spadku :) a wnioski jak zwykle trafne :) mnie jakos te trociny nie smakuja ehh ja jem raz dziennie na drugie sniadanie pyszna kromke razowca pieczonego w domu :) na tyle mozna sobie pozwolic :))
Haustenn
16 lutego 2013, 18:00Trzymam kciuki za dalsze sukcesy :))
ognik1958
16 lutego 2013, 17:49kiciu jak byś miała taką wagę co zlicza i wodę i mieśnie i tłuszcz to byś wszystko wiedziała a tak wrózenie z fusów Długie chodzenie z kijami,rowerek na świezym powietrzu przynajmniej raz w tygodniu takie natlenienie bardzo dobre i regenerujące polecam a jak endorfiny przybywają tak z rańca jak swita w lesie na tych zaśniezonych drózkach-miodzik -powodzenia tomek