Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
27 luty


witajcie ja dzis dzień miałam na biegu. rano pies i spacer 30 min potem pojechaliśmy na wieś zobaczyć co z domem tesciów i potem wir gotowania i sprzątania. Zaprosiłam dziś rodziców na obiad i potężny dylemat... gotowałam rosół i kurczaczka. No i moi rodzice nie wiedzą że jestem na diecie więc zjadłam normalny obiad i mam trochę wyrzutów sumienia bo przegryzłam też kilka czekoladek,,, ale OD DZIŚ MUSZĘ BYĆ GRZECZNA I BĘDĘ!!!! NIE MA INNEJ OPCJI coś wola mi powoli słabnie... kurcze jak tu się zmotywować??? jak walczyć dzielnie??? martwi mnie to że nie widzę efektów za bardzo i jakoś mi z tym nie po drodze. Jutro minie miesiąc odkąd jestem juz na vitaii. och życie... Trzymajcie się i miłej niedzieli