Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Środa


Dzisiaj znowu 63,5. Oby tak dalej.
I śniadanie - pumpernikiel z serkiem i rzodkiewką (222)
II śniadanie - nektarynka (80)
obiad - brokuły z serkiem (180)
przekąska - nektarynka i crunchy (240)
kolacja - zgrzeszyłam - ser żółty z plasterkiem wędliny zapieczony na patelni (200)
Razem: 922
Spalonych tylko jakieś 500

Zorientowałam się, że jak ostatnio nie pisałam przez parę dni to waga nie szła w dół tylko w górę. Jak codziennie piszę w pamiętniku co zjadłam, to raz, że sama się pilnuję, bo wstyd się przyznać, że zjadłam za dużo, a dwa kontroluję ile i co jem. Wtedy waga idzie w dół. Więc z góry przepraszam za przynudzanie o tym co zjadłam, ale jest mi to potrzebne do chudnięcia. Zresztą kto chciałby czytać moje wypociny. Najważniejsze jest moje nastawienie psychiczne. Dzisiaj pracuję do 19 więc nie będzie jazdy na rowerze, ale chociaż na steperze poćwiczę. Na szczęście moja sąsiadka z dołu się wyprowadziła i nie będzie walić w kaloryfer, że stepper skrzypi. Nawet ostatnio go smarowałam, ale nic nie pomogło. To jest jeden dyskomfort ćwiczenia na stepperze. Poza tym uwielbiam ten sport. Do tego szybka muzyka i jestem mokrzusieńka.
Jestem już po ćwiczeniach, ale skrzypienie steppera było zabójcze. Poćwiczyłam 50min i doprawiłam się szybkim tempem na rowerku stacjonarnym 10min. Potem jeszcze hula hop. I teraz odpoczywam popijając wodę z octem jabłkowym.