Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Cierpliwości, wszystko się uda.


Dzisiaj 63,5. Żadnych zmian.
I śniadanie - pumpernikiel z serkiem i rzodkiewką (222)
II śniadanie - sałatka (brokuły, rodzynki, płatki migdałowe, jogurt naturalny) (200)
obiad - warzywa na patelnię z indykiem (250)
kolacja - sałata lodowa z prażonym słonecznikiem i olejem z ryżu (180)

Przeczytałam wczoraj jakiś artykuł, że jednym z elementów wspomagających odchudzanie jest wprowadzenie porannych ćwiczeń, bo wątroba jest oczyszczona po nocy i może spokojnie trawić zapasy.
Wstałam więc 15min wcześniej i dosiadłam stacjonarny rower. Pedałowałam 20min, potem zrobiłam 180 brzuszków i na koniec wzięłam gorący prysznic, zrobiłam masaż ciała szczotką z włosia i zakończyłam kąpiel zimnym prysznicem. Byłam cudownie pobudzona, pełna energii i radości życia.
Muszę to jutro powtórzyć, ale obawiam się czy wstanę, bo mam dzisiaj romantyczną randkę z moim kochaniem. Więc idę szykować pachnącą kąpiel.