Wczoraj wszystko sobie na dziś ładnie przygotowałam i jestem bardzo ciekawa, jak mi się uda trzymać diety. Najbardziej obawiam się, że będę głodna... Oczywiście jako naczelny Smerf Maruda już coś zmieniłam w planie diety :P
Okazało się, że wybrałam 4 posiłki dziennie, a powinnam była 5 (to zmiana, której dziś dokonałam). Mój tryb życia jest specyficzny i niestety 4 posiłki to za mało - mój dzień trwa bardzo długo. Wstaję około 3:20, śniadanie muszę zjeść maksymalnie do 4:10, potem wychodzę z domu. Jadę do pracy pociągiem 120 km (2 h), w pracy jestem - w zależności od tego, czy jadę swoim standardowym pociągiem, czy zdążę na wcześniejszy - między 7:20 a 8. Pracuję do około 15:30, potem znów w pociąg i do domu, gdzie docieram około 19. W przypadku jadłospisu z 4 posiłkami, ostatni mam zjeść o 16:30, czyli w pociągu :) I jest to ciepły posiłek. Wszystko byłoby ok (dziś przed wyjściem z pracy odgrzeję sobie obiad i zjem w pociągu jeszcze ciepły - będzie pachniało :P), ale kiedy już będę w domu, na pewno będę głodna, brakuje mi tu właśnie jakiejś przekąski. Mam nadzieję, że z 5 posiłkami dam radę to ogarnąć. Wolę 5 zdrowych posiłków niż 4 i uczucie głodu albo jakieś podjadanie.
Nigdy wcześniej nie miałam takiej diety i niestety nie przewidziałam, że 4 posiłki to błąd, ale cóż - kto się nie myli, ten nie ma ;) Na dziś jestem przygotowana! Śniadanie bardzo fajne, sycące, za chwilę zrobię sobie drugie śniadanie. Najbardziej jestem ciekawa ciepłego obiadu, bo w trakcie przygotowania wszystko obłędnie pachniało! I wygląda bardzo smakowicie :) Ten przepis na pewno zagości już na stałe w mojej kuchni, niezależnie od tego, czy się będę chciała odchudzać, czy nie. Muszę go "sprzedać" siostrze - na pewno się jej spodoba, a ona też dba o linię.
Jestem też ciekawa, jak to w rzeczywistości będzie z kosztami - czy naprawdę koszt tygodniowy do około 60 zł. Wczoraj na produkty dzisiejsze i częściowo jutrzejsze wydałam dwadzieścia kilka złotych (Biedronka i Tesco), ale też niektóre z nich są na dłużej, jak paczka makaronu czy kuskus - tego nie zjem na raz, wiadomo :)
Wieczorem czekają mnie ćwiczenia. W zasadzie od kiedy kilka dni temu zaczęłam sama sobie ćwiczyć, czuję się trochę lepiej, lżej. I o to w tym właśnie chodzi :)
angelisia69
18 lutego 2016, 14:39ja tez tak rano wstaje :P oj pociagi relacja Lodz-W-wa to katorga,a wiele osob codziennie tak musi dojezdzac :( jeszcze teraz linie sie poprawily ale jakis rok temu spoznienia po 2h MASAKRA. Powodzonka w diecie
penelopeia
18 lutego 2016, 15:08Ja właśnie dojeżdżam codziennie :) Jest poprawa, ale szału nie ma, niestety. Mam nadzieję, ze wkrótce to będzie jednak za mną.
JolantaIT
18 lutego 2016, 09:01No do miasta w nowy ciele, pieknie szczupla to zobaczysz jak zaszalejesz po przeprowadzce, ja mieszkam od 13 lat naa wiosce. Pozdrowionka jeszce raz
penelopeia
18 lutego 2016, 10:34Teraz też mieszkam w dużym mieście ;) Z Łodzi do Wawy. Za pracą, po prostu tak będzie wygodniej.
JolantaIT
18 lutego 2016, 08:44Ciao o 3.20 wstajesz? Jak to robisz, bo ja o 4.50 jak mam na rano i zawsze zrzucam z lozka na ostatnia chwile.Gratulacje i jestem pelna podziwu. Co do produktow, ja np. staram sie konczyc to co pootwieralam, sama wymieniam, jak po fecie mialam ser plesniowy, tego nie kupuje a koncze fete, kalorycznosc chyba zblizona, tak samo z warzywami, tak samo szczypiorek, ktory tutaj jest mi ciezko dostac w ogole nie daje, bulki pelnoziarniste trzymam w zamrazalce, na wieczor wyciagam i juz nie musze co dzien do sklepu, bo im mniej krecimy sie w osiedlowym sklepie tym mniej pokus mamy hi hihi. Bedzie ok. zobaczysz, trzymaj sie godz. rob wymiane posilkow trudnych do kupienia, przyrzadzenia, zabrania do pracy, a dieta nie bedzie taka straszna. Milego dnia
penelopeia
18 lutego 2016, 08:52Dzięki za otuchę :) Wstaję, bo muszę ;) Jak nie wstanę, to będę musiała z czegoś zrezygnować, np. porannej herbaty albo śniadania, a NIENAWIDZĘ się spieszyć. No i przede wszystkim ucieknie mi tramwaj, a potem - pociąg, ana to nie mogę pozwolić. Im późniejszym pociągiem pojadę, tym później będe w domu, a ta 19 to już i tak późno. Prawie 16 godzina na nogach naprawdę daje w kość, w pracy pełne skupienie, zmęczenie po całym dniu ogromne. ale kocham tę pracę :) Pracuję w takim trybie już 2 lata, ale jak wszystko dobrze pójdzie, to przed wakacjami przeprowadzam się do miasta, w którym pracuję, będzie łatwiej i ze wstawaniem, i z jedzeniem, i z aktywnościami różnymi.