Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
gorzkie żale, czyli jak to się stało, że tu
trafiłam i menu


Nigdy nie miałam problemów z nadwagą ani tym bardziej z otyłością. Waga, z którą startowałam na vitalii (65kg przy 166cm wzrostu) to moja najwyższa waga ever. Przez całe swoje dorosłe życie ważyłam ok. 55-59kg. Co się więc stało? Wiele czynników się na to złożyło. Przestałam ćwiczyć, zaszłam w ciążę, w której bardzo dużo przytyłam (leżałam plackiem przez 5 miesięcy, zero ruchu, dużo czekolady), potem urodziło się dziecko, które wymagało podwójnej uwagi przez pierwszy rok swojego życia- nie chcę pisać o szczegółach, bo to nie forum parentingowe, ale trzeba było być na stand-by przez 24/7- i gdzie tu myśleć o treningach czy jedzeniu? Raczej wrzucałam do paszczy cokolwiek, kiedy miałam chwilę dla siebie. W sumie przez 4 lata byłam bardzo mało aktywna fizycznie i jadłam żałośnie- rano kawa, potem długo nic, w końcu obiado-kolacja, zaprawiona czekoladą. Samej siebie mi żal jak o tym pomyślę. Efekty takiego życia szybko dały o sobie znać. Kilogramy poszybowały w górę, zalał mnie tłuszcz (mimo że niby waga nadal w normie; taki typowy skinny fat), cellulit objął całe uda i tyłek, a kondycja..... kondycja tak słaba, że aż przykro pisać. Ocknęłam się, kiedy dziecko skończyło półtora roku, jego problemy zdrowotne zostały w 99% opanowane, a ja coraz częściej zaczęłam słyszeć przykre uwagi ze strony otoczenia- również bliskich mi osób. Niektóre z nich wypowiedziane z ironią w oczach tylko po to, żeby mi dopiec, inne- w dobrej wierze, ale każde bez wyjątku otworzyły mi oczy i dały kopa do zmian. Jak to jest, że patrzymy na siebie codziennie w lustrze i nie widzimy, że zmieniamy się na gorsze? Dopiero, kiedy przychodzi otrzeźwienie widzimy jak wyglądamy naprawdę? W moich ulubionych letnich szortach wyglądam jak szynka, a o kostiumie kąpielowym mogę zapomnieć. Mam dopiero 33 lata do jasnej cholery! Mam dwie córki, którym chcę przekazać inny model kobiecości niż ten, który aktualnie reprezentuję. Smutna, zakompleksiona baba w kieckach- workach :/ Nie chcę omijać plaży szerokim łukiem tylko dlatego, że wszystko mi lata przy każdym ruchu. Chcę znowu odzyskać siebie, być fit, zgrabna i pewna siebie, chcę ściągać męskie spojrzenia i niech mi tu żadna nie pisze, że jestem próżna, bo prawda jest taka, że wszystkie jak jeden mąż tego chcemy. Chcemy się podobać, chcemy czuć się dobrze w swojej skórze, chcemy być seksowne i nic w tym złego przecież. Teraz chowam się gdzieś w długie tuniki, które zakrywają mój płaski, rozlazły tyłek, a gdzieś w środku nadal jestem tą fajną laską w rurkach. Tylko muszę się do siebie dokopać. 

 wczoraj:

śn- kawa z mlekiem 2%, owsianka z bananem

przekąska- serek wiejski z orzechami włoskimi

ob- warzywa na patelnię, pół woreczka brązowego ryżu, grillowany kurczak, pestki

kol- mus z całego awokado, banana, kiwi, natki i szpinaku na jogurcie greckim, garść otrąb owsianych

ruch:

szybki marsz- 1,5h

hula hop- 45min

przysiady- 110

pompki- 6

dzisiaj:

śn- kawa z mlekiem 2%, jaglanka z bananem

przekąska- serek wiejski z suszonymi śliwkami

ob- mix warzyw z pestkami i olejem lnianym, grillowany łosoś, garść makaronu orkiszowego

kol- omlet z 3 jaj z jagodami i 1/2 op. serka wiejskiego

ruch:

przysiady- 115

pompki- 7

ćwiczenia na brzuch

i joga wieczorem

  • Ewelina82kg

    Ewelina82kg

    29 stycznia 2017, 19:51

    powodzonka

  • pysiaa00

    pysiaa00

    28 stycznia 2017, 14:23

    Powodzenia :)

  • angelisia69

    angelisia69

    28 stycznia 2017, 13:12

    mam nadzieje ze z powrotem wrocisz do tego stanu i bedziesz zadowolona ze swojej figury.Moze gdybys przez ciaze nie musiala lezec to nie byloby tak zle,ale nie ma co BYLO,wazne co JEST i co BEDZIE.Jesli sie bedziesz starac ;-) wiesz juz co stracilas,wiesz jakich bledow nie popelniac wiec doswiadczenie masz.Powodzenia

    • Pepper.Juice

      Pepper.Juice

      28 stycznia 2017, 13:55

      W pierwszej ciąży byłam aktywna, ćwiczyłam i przytyłam tylko 8kg. W drugiej prawie 30kg.... ale masz rację- liczy się to co jest teraz :)

  • MagiaMagia

    MagiaMagia

    28 stycznia 2017, 12:36

    u mnie otrzezwienie przyszlo jak nie bylam w stanie wyjsc po schodach. zaczelam wiec kolejna batalie o lepsze ja z celem -2kg/miesiac. dam sie chetnie zainspirowac tym co tu widze :)

  • roogirl

    roogirl

    28 stycznia 2017, 12:28

    U mnie otrzeźwienie zawsze przychodziło po spojrzeniu na zdjęcia, w lustrze zawsze się wydaje, że nie jest źle. A uwagi otoczenia... jak dla mnie niepotrzebne, bo sam człowiek widzi jak wygląda. Mnie w każdym razie chyba nigdy do niczego nie zmotywowały poza zgnębieniem.

    • Pepper.Juice

      Pepper.Juice

      28 stycznia 2017, 13:53

      Mnie motywują bardzo, na zasadzie: ja ci jeszcze pokażę! ;)

  • pocahontas15

    pocahontas15

    28 stycznia 2017, 12:28

    Powodzenia :)