No i stało się.. weekend znowu mnie zniszczył, w niedzielę poległam. Zaczęło się niewinnie, a później samo już poszło. Nie wiem dlaczego tak się dzieje.. jak tylko zjem coś ponad program, pojawia się myśl, że i tak zmarnowałam kolejny dzień diety i zaczynam jeść wszystko, nawet gdy czuję się już najedzona. Jestem w stanie pochłonąć wtedy wszystko, nawet najzwyklejsze grzanki z masłem smakują wtedy jak nigdy.
A później te cholerne poczucie winy i bezradność.. nienawidzę tego.
Skryta
17 listopada 2015, 22:20A może warto włączyć do diety coś 'nadprogramowego'? Wtedy będzie mnie 'zakazane'. U mnie punktem zwrotnym w diecie było wyzbycie się poczucia winy i wyrzutów sumienia. Jesteśmy tylko ludźmi! Jeśli mam taką straszną ochotę na coś, taką, że muszę to coś zjeść to jem. Ale z umiarem! Troszeczkę! Zastanawiam się wtedy czy naprawdę potrzebuję zjeść całą tabliczkę czekolady czy te dwie kostki mi nie wystarczą? Bo mimo, że odeszłam od diety jedząc to ciastko/ czekoladę to mój organizm lepiej przyjmie mniejszą ilość niż większą. I łatwiej będzie to spalić! Trzymaj się!
perfekcja88
18 listopada 2015, 20:36Problem w tym, że nie mam umiaru.. jak już coś ruszę, to muszę zjeść do końca, bo aż mnie nosi :( Próbuję sobie to tłumaczyć właśnie w ten sposób, że przecież mogę sobie od czasu do czasu na coś pozwolić, ale te wyrzuty sumienia później mnie dobijają. Nie wiem jak przez pierwszy miesiąc to zrobiłam, ale nie ruszyłam nic pozaregulaminowego. Muszę wrócić do takiej formy!
Skryta
17 listopada 2015, 22:17Komentarz został usunięty
Psotna171
16 listopada 2015, 23:03Wiesz co... Mi bardzo pomaga jeden dzień luzu w tygodniu... wyznaczam zawsze sobie na to niedzielę... Wtedy mam czas na wszystko... Nie mówię tutaj o tym by wrąbać pół blachy ciasta, ale... np do jajecznicy robię sobie tosta (bo uwielbiam), pozwolę sobie na jakiś nieduży słodki deser, może to być ulubiony jogurt niekoniecznie 0%! ;) albo ciastko (albo dwa) oreo i do tego kawa ;) W zalezności od dnia jaki mam... i nie wpędzam się w poczucie winy bo sobie pozwoliłam... Pod warunkiem tylko, że wszystko ma swój umiar.... :) 3mam kciuki Kochana! :) za następny weekend :)
perfekcja88
18 listopada 2015, 20:32Dziękuję bardzo :) też myślałam nad takim dniem, ale boję się, że jak już ruszę coś słodkiego, to na jednym ciastku się nie skończy. Tak już mam.. albo trzymam się diety w 100% albo spadam kompletnie na dno, nie mam umiaru :/
Harrisa
16 listopada 2015, 21:25Też mi się ciężko opanować w weekend ale działa to u mnie ciut inaczej. Zaczęłam więc wybierać w weekendy lokale ze zdrową kuchnią i piekę ciasta bezglutenowe, które szybciej zaspokajają ochotę na słodkie.
perfekcja88
18 listopada 2015, 20:26W sumie masz rację.. lepiej upiec coś samemu, nawet bardziej kalorycznego niż w tygodniu, niż rzucić się na słodycze ze sklepu :) spróbuję tego sposobu!
chrupkaaaa
16 listopada 2015, 19:22Hmm. też tak kiedyś miałam. Nie możesz odpuszczać i już. Innej rady jak ćwiczenie silnej woli tu nie ma. Trza być twarda a nie miętką. Zyczę wytrwałości
perfekcja88
18 listopada 2015, 20:23Dziękuję bardzo! dzisiaj już było lepiej, oby wytrzymać tym razem :)
barbra1976
16 listopada 2015, 16:35najzwyklejsze grzanki pyszne sa wiec nic dziwnego. a glowa szybko sobie wymowki znajduje zeby pozwolic ci jesc. tylko w taki sposob czlowiek oszukuje sam siebie niestety. i wiekszosc z nas tak ma lub miala, inaczej by nas tu nie bylo...
perfekcja88
18 listopada 2015, 20:28Oj niestety, głowa potrafi sobie wszystko usprawiedliwić.. a później zostają wyrzuty sumienia :)
barbra1976
18 listopada 2015, 22:31i opony.trza leb ujarzmic
MulierFortiss
16 listopada 2015, 15:32Widzę że u Ciebie tak samo jak u mnie... Wszystko dokładnie tak samo jak u mnie. To poczucie winy, bezradność i u mnie dodatkowo obrzydzenie do samej siebie doprowadza do rozpaczy...
perfekcja88
18 listopada 2015, 20:29Ale za to jaka satysfakcja, jak wszystko się uda! Powodzenia kochana :)