Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Wpis za wczoraj czyli dzień 13


Yay! ale sobie pofolgowałam, aż wstyd się przyznać, ale wiedziałam, że tak bedzie jak wyjde na impreze z laskami z mojej 'ex' grupy :) Ale asekuracyjnie wiedząc jak to sie skończy cały dzień jadłam mniej, na śniadanko maca + jajko na twardo + sałatka z pomidora i ogórka (powiem wam, ze maca lepiej mnie zapycha niż chleb, zjadam jedną i już mam dość, na siłe wmuszam w siebie jeszcze chociaż połówkę), na drugi śniadanie doszły do domu świeże bułeczki, więc się skusiłam na połówkę z wędliną drobiową (nie lubie masła, margaryny itd. dlatego mam o jeden problem mniej, mój tata zawsze mówi, ze nie wyobraża sobie diety bez masła, dla mnie to 'chleb powszedni' ;p), na obiad 2 małe ziemniaki, kawałek duszonej szynki i sos(oj sosiki to ja lubię...;/), ogólnie caly czas pije na przemian tylko herbaty, które wcześniej zakupiłam i czuję się po nich bardziej syta, wczoraj miałam problem, żeby zjeść obiad, a jak sięgnęłam po wafelka i trochę zjadłam to myslałam, ze umrę od zasłodzenia wiec w tej kwestii pozytywnie. Tak sobie obiecywałam, ze zrobie sklapel, ale zrobiłam poszczególne ćwiczenia, więc żeby być uczciwa z samą sobą, nie dodaje go do rozrachunku, jak mam ćwiczyć to na 100%, a nie opierdzielać się po kątach! No i nadeszłą chwila imprezy i tak jak mówiłam, popłynęłam. Wypiłam półtorej piwa, ale to jeszcze pikuś, gdy już wyszłyśmy na tańce do miasta tak nas wszystkie naszło i... poszłyśmy na kebaba. A ze ja - Matka Polka Terrorystka, nie jadłam kebaba już 9miesiecy, to jak się na niego rzuciłam... dobry był :p pewnie za karę odłoży się na brzuszku, ale rano jak weszłam na wagę to moję 72kg wciąż się otrzymywało na swoim miejscu, wiec trochę odetchnęłam z ulgą. Ale dzis już wracam do zrowego trybu, na śniadanko połtorej macy w formie kanapek, kolo 13-13.30 II śniadanko, jeśli się uda to po tym ćwiczenia, a jak nie to po obiedzie. I tak jak malą zasnie to leze sobie na tapczanie i cwicze niektóre cwiczenia ze skalpela np. unoszenie nogi, przód, tyl, kółka, albo wszystkie na brzuch, zawsze to coś. Dziś się przymierzam do turbo, zobaczymy co z tego wyjdzie!

Dzień 13 - 9 skalpeli  i marne pół o kant tyłka rozbić przez lenistwo, a masz za karę Piczku!
  • loosewaight

    loosewaight

    22 listopada 2012, 22:22

    Nie jest źle :)

  • jeszczeimpokaze

    jeszczeimpokaze

    22 listopada 2012, 18:14

    aha no ja chcę sporo więcej wypracować godzin, myślę że teraz podobnie na próbnym 8 brutto +0,70zł ekwiwalentu, a później 9brutto+ten ekwiwalent, no zobaczymy

  • jeszczeimpokaze

    jeszczeimpokaze

    22 listopada 2012, 18:09

    zresztą ja chcę na umowe zlecenie, to jest chyba bez etatu ;) Generalnie idzie wytrzymać w tym KFC?

  • jeszczeimpokaze

    jeszczeimpokaze

    22 listopada 2012, 18:08

    Szczerze mówić nie wiem na jaki, pasuje mi żeby chodzić 4 dni w tygodniu do pracy, nie wiem jaki to etat wychodzi ;)

  • Siranel

    Siranel

    22 listopada 2012, 12:38

    raz na kiedyś można, ważne żebyś nie jadła tego co dzień :)