Nie mam pomysłu na tytuł. Never minde.
W domu jakoś tak zamieszanie było cały dzień, wstałyśmy wcześniej z Małą, wręczyłam mojej Muti prezent (książka 'kalendarzyk niemałżeński') i zaczęłam jej pomagać. Miał wpaść brat z rodzinką, więc mama zrobiła dwa ciasta, ale ostatecznie po długich namowach zjawiła się u nas babcia, a młodzi tylko przelotem, wpadli po trochę ciasta i w drogę, jakoś cały dzień coś się dzieję...
Jutro wracam z Małą do Poznania, K. ma po nas przyjechać koło 17, zajedziemy do Poznania i będzie od razu szedł do pracy, więc kiepsko, no ale i tak już jutro muszę wrócić bo we wtorek mam zajęcia. Widzę, że K. chce się dogadać, ale boi się rozmowy, nie wie w ogóle jak ten temat ugryźć, a ja nie odpuszczę, chce żeby doszło do konfrontacji, niech każde powie co mu nie pasuje, co chciałoby poprawić, jak to miedzy nami ma wyglądać, może żebyśmy sobie przypomnieli dlaczego jesteśmy razem i ustalili priorytety, że jednak to my jesteśmy teraz najważniejsze, a nie mama, tata, dziadek, ciocia, bla, bla, bla...
Z teściówką już się dogadałam, okazało się, ze nie gniewa się o to całe zajście, a teściu... Wymieniamy miedzy sobą formy grzecznościowe czyli: "dzień dobry, do widzenia i dobranoc", nawet już się łapałam na tym, że sama z uśmiechem się do niego odzywałam, a ten nic, fochman! Więc nie wiem jak to się rozwiąże wszystko... Jeszcze czerwiec muszę wytrzymać, a od lipca będziemy już osobno mieszkać, nie z jego rodzicami, wtedy tak na prawdę się okaże czy my jesteśmy w stanie ze sobą być... Jakos przez to wszystko mam taki nie ciekawy humor, , do tego stopnia, że pierwszy raz chyba od 2 tygodni odpuściłam sobie i zjadłam po 19 heh teraz mnie męczą wyrzuty sumienia, w ogóle jestem jakaś osłabiona, mam nadzieje, ze to bardziej tak psychicznie a wyniki krwi będą dobre...
Dzisiejsza aktywność: 60 przysiadów, 100 brzuszków (60x skośne, 40x pełne), spacer 3km, w 20minut, spalone ok. 230kcal
Menu:
I śniadanie: 1,5 parówki maślanej + pomidor + kromka chleba
II śniadanie: kromka chleba + plasterek wędliny drobiowej + kawa ricoret (nie pamietam jak sie to pisało)
III obiad: 1/2 pulpeta gotowanego + łyżka pęczaku + łyżka sosu pomidorowego + 2 łyżki ryżu białego + 3 łyżki kurczaka w sosie z jogurtu i szparagów + mnóstwo sałaty
IV podwieczorek: trójkącik najlepszego jabłecznika mojej mamusi! + trójkącik sernika na zimno również wykonania mej kochanej mamusi! + kawałeczek drożdżowego z rabarbarem babci
V kolacja: 2x kromka chleba + 2 plastry wędliny drobiowej + reszta sałaty z obiadu
I NIE MAM WYRZUTÓW SUMIENIA BO DZIŚ DZIEŃ MAMUSIEK i jemy grzecznie wszystkie smakołyki, które nad podsuną :)
A od mojej Tosi dostałam symboliczna różyczkę (której nie chciała mi oddać, tylko zjeść) i małą bombonierkę, która jest tak pięknie zapakowana, ze nawet nie mam sumienia jeszcze jej rozpakowywać :P
laauraa
27 maja 2013, 20:12ciasto od sąsiadki, przepisu nie znam ;)
Justynak100885
27 maja 2013, 13:49Kochana ale masz racje bo ja rano o niebo lepiej sie czulam jak wstalam :). ciezko bylo zasnac z pustym brzuchem ale w koncu sie przyzwyczaje ;d
ZonaBatmana
27 maja 2013, 12:16Widzę, że z K. trochę lepiej ?Ciesze się, na prawdę mam nadzieję, że się dogadacie, że się wszystko ułoży...a teść w końcu odpuści, no bo jak długo można się gniewać na taką fajną dziewczynę jak Ty? ;* ;) A co do wyrzutów i tak trzymaj! Jesteś mamą, trza to świętować, w końcu takie święto tylko raz w roku nie?:P
laauraa
27 maja 2013, 07:57no i byle do lipca, będzie dobrze! ja też sobie trochę ciasta podjadam ostatnio.
therock
27 maja 2013, 00:17Kochana dziewczynka:)
Kamila112
26 maja 2013, 21:51Wszystkiego dobrego. Pozdrawiam :)
MusingButterfly
26 maja 2013, 21:48To był w koncu takze Twój dzien ;)) Z krwią będzie dobrze ;) Ja tez bylam osttanio i panikowalam ze moze cos nie tak , a wszytsko jak najbardziej w porzadku oprócz OB które podwyzszone jest przez moje zapalenie kolanowe ;) Bedzie dobrze ;)))
JustynkaF
26 maja 2013, 21:39Możesz mieć racje, że trochę przesadzam i za bardzo przeżywam, nie zaprzeczam :) to moje początki i może zbyt emocjonalnie do tego podchodzę. Dzień mamy, Twój dzień, możesz szaleć ze smakołykami :) a Mała musiała być słodka, kiedy nie chciała oddać różyczki!
ulotna2013
26 maja 2013, 21:32Wszystko się ułoży :) powodzenia życzę