Dziś waga pokazała 66.5 kg.
Pomału ale do przodu ..... zresztą co się dziwić. W poniedziałek dopadła mnie Rwa kulszowa.
We wtorek chodziłam już na czworaka i wyłania z bólu. Mąż zapisał mnie do fizjoterapeuty... ponaciągali mnie, pomasowali i posklejali specjalnymi plastrami. Kazano mi się oszczędzać i nic nie dźwigać i robić jedno ćw rozluźniające mięśnie. Ćwiczyć nie mogę aż do odwołania. We wtorek kolejna wizyta. Ważne że jest poprawa i mi już biodro nie ucieka. Tak więc na razie dieta zostaje.
Ale codziennie się balsamuję a dziś nawet domowe spa zrobiłam... a co kobieco czuć się chcę nawet z rwą...
Przyjemnego weekendu ☺
aniapa78
26 lutego 2017, 07:30Zdrówka! Wiem co to za ból bo miałam w ciąży. Trzymaj się.
Piegotka
27 lutego 2017, 15:18Dziękuję i również pozdrawiam ;-)
angelisia69
26 lutego 2017, 04:11ojej,wspolczuje :( moja babcia to ma i kiedys ja ataki lapaly tak wiec wiem co za bol :( mam nadzieje ze zalecenia fizjo dadza dobre efekty.Dobrze ze mimo wszystko dbasz o siebie.Pozdrowionka
Piegotka
27 lutego 2017, 15:19Staram się aby nie było żadnych wymówek od zdrowego odżywiania.... a nawet jak się coś przytrafi to świadomie bo wszystko jest dla ludzi ;-) Pozdrawiam serdecznie
Beata465
25 lutego 2017, 20:34Witaj w klubie, współczuję, ja przed operacją miałam rwę ...obustronną, chodziłam niczym szympans..a przejście 5 m zajmowało mi 10 min. Oby ból minął jak najszybciej
Piegotka
25 lutego 2017, 20:59Dziękuję już jest poprawa. Miłego weekendu ☺