Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Odrzucony prezent i rodzinne perturbacje.


Hej kochani!
Chcę się pochwalić – waga spada, ważę już 93 kg! Gdybym lepiej radziła sobie z emocjami, pewnie byłaby już „ósemka” z przodu.

Myślałam, że mam przepracowane dzieciństwo i przeszłość. Nie czułam smutku, złości, nie wracałam myślami do rodziny. A jednak – coś we mnie nadal siedzi. Głęboko zakopany żal i poczucie odrzucenia, o których „zapomniałam” na siłę. No i wracają…

Od jakiegoś czasu codziennie ćwiczę, spaceruję, liczę kalorie (nie przekraczam 1900 dziennie), piję 1,5l wody, śpię porządnie. Trzymam się przez około dwa tygodnie – potem zaczyna się spadek nastroju i wszystko powoli się sypie. Mimo że na zewnątrz wszystko wygląda świetnie – związek, praca, dom na finiszu – wewnętrznie czuję smutek bez wyraźnego powodu. Wtedy rzucam się na słodycze i dopiero po kilku dniach wracam na dobre tory.

Bywa, że leżę pół dnia w łóżku, jak smutny osiołek z Kubusia Puchatka. Ale potem znowu wracam do siebie i walczę dalej. 
Moje objadanie się ma związek z psychiką, bo bywa tak, że lodówka jest pełna zdrowych sałatek i dań, ja najedzona - a ciągle chodzę i szukam "czegoś" na siłę żeby coś w siebie wepchnąć.

Uświadomiłam sobie to dopiero przy okazji spotkania z rodziną. Zmusiła mnie do tego nietypowa sytuacja. Siostra w ciąży trafiła do szpitala i było zagrożenie jej i dziecka życia.
Właściwie kazano nam się pożegnać na wszelki wypadek. Trwało to kilka dni gdzie właściwie nic nie jadłam. Wcale nie byłam głodna i odmawiałam słodyczy bez problemu. 
W szpitalu rozmawialiśmy więcej niż przez całe życie. Cała trudna sytuacja zbliżyła nas do siebie i chyba zaczęłam wszystko odpuszczać. 
Zrozumiałam, że nie chcę się gniewać i może nie będziemy nigdy już blisko, no ale dobrze jest mieć unormowane relacje. Zwłaszcza w obliczu podobnych wydarzeń. 



Jako jedyna miałam prawko i samochód, więc woziłam wszystkich. Nagle okazało się, że jestem "fajna i dobra" i dopiero teraz chyba zaczynali mnie poznawać. Spędziłam pierwszy w życiu "dzień z mamą" i było trochę dziwnie, ale też fajnie. Bardzo na luzie i bez żadnej spiny.
Na szczęście poród udał się bez powikłań i po czasie wszyscy rozjechali się do domów, a następnego dnia był dzień matki. 
Całą noc nie mogłam spać, złożyć jej życzenia czy nie? Wyciągnąć rękę na zgodę? Z 10 lat jej nie składałam żadnych życzeń (ona mi również). Przestałam gdy drugi raz z rzędu zapomniała o moich urodzinach i to osiemnastych. 
W końcu wstałam nad ranem i wysłałam jej ogromny bukiet kwiatów z liścikiem pojednawczym.
Nic ofensywnego coś w stylu "Najlepsze życzenia dla mamy od córki Pleszki". 
I wiecie co? Nie podziękowała.... Nie zadzwoniła, nie napisała smsa - nic.



Bukiet owszem doszedł, bo dostałam nawet fotkę od kuriera. A mama po raz kolejny mnie olała. Pokazała, że nie jestem dla niej nikim ważnym, nawet na tyle ważnym żeby z zwykłej kultury napisać wiadomość "dzięki". 
Podle się po tym czuje i żałuję, że wykonałam taki gest pojednania. Właśnie takie sytuacje sprawiają, że to ja pózniej wychodzę na wredną bo nagle "się nie odzywam" lub "nie wiadomo na co się obraziłam" dacie wiarę?
Skończyła się ta historia dwu dniowym objadaniem ciastem, właśnie kończę dzień trzeci. 
Życzę Wam fajnych relacji z mamami! 

  • Berchen

    Berchen

    29 maja 2025, 22:19

    w tytule piszesz - odrzucony prezent, w sumie to nie byl odrzucony tylko zabraklo odezwu. Niektorzy ludzie sa tacy jacy sa, chcialam napisac tepi, po prostu tepi. No ale to brzmi obrazliwie , wiec po prostu powiem nieogladzeni i diabli wiedza jacy. Ja podobnie sie poczulam jak wyslalam piekne kwiaty dla mojej mamy - mama ma demencje ale jestem pewna ze kwiaty musialy jej sie podobac bo cale zycie lubila kwiaty. No ale moja siostra zyjaca z mama juz tez nie czula potrzeby mi napisac ze doszly, czy ze mama sie ucieszyla , nic, bylo mi szczerze przykro. Po kilku dniach zadzwonilam zapytac jak sie mama czuje i gdybym konkretnie nie zapytala czy mama ucieszyla sie nie wiedzialabym nic, oczywiscie siostra ironicznie skomentowala ze mama "chciala je jesc", Po prostu myslalam ze sie porycze, ale tlumacze sobie ze to taki czlowiek, nadajemy na zupelnie innych falach , zeby nie okreslic obrazliwie.

    • Berchen

      Berchen

      29 maja 2025, 22:20

      dodam ze u nas odleglosc 1600 km, wiec osobiscie tez nie dam rady.

  • ojsetka

    ojsetka

    29 maja 2025, 19:00

    Absolutnie nie wolno Ci się czuć podle. To nie Ty zawiniłaś. Cokolwiek by się działo stawiaj siebie na pierwszym miejscu♥️

  • barbra1976

    barbra1976

    29 maja 2025, 12:17

    Czyli czas na ułożeniu myśli. Jesteś fajna jak jesteś potrzebna. Sęk w tym, że takie relacje TOBIE nie są potrzebne. Nie zmienisz matki ani reszty, czas przestać mieć nadzieję i oczekiwania. Trudno. Na pewno nie raz w życiu to przeplakalas i pewnie nie raz jeszcze zaboli. Ale przesłanie jest jasne. Żyj po swojemu, własnym życiem a ludzi, którzy mają cię w doopie traktuj tak, jak oni ciebie. Nie, że oko za oko, nie. Dla zdrowia psychicznego i dla równowagi w systemie.

    • barbra1976

      barbra1976

      29 maja 2025, 12:19

      I nie żałuj tego, że wyspałaś kwiaty. Zrobiłaś, jak czułaś. I rób zawsze, jak czujesz. Ale bez oczekiwań. Nie ma oczekiwań - nie ma rozczarowania.

    • Pleszkaa

      Pleszkaa

      29 maja 2025, 14:27

      Największy problem mam z tym, że łączy nas dalsza część rodziny z którą mam dobre relacje. Czyli z wszystkimi ciociami i wujkami żyję naprawdę dobrze. Znam ich lepiej niż własnych rodziców i rodzeństwo, i częściej się widujemy. Na takich imprezach rodzinnych, świętach czy uroczystościach jesteśmy zapraszani wszyscy. No i wtedy robi się nie zręcznie. Zwłaszcza po takich sytuacjach jak ta z kwiatami, a potem mamy usiąść do wspólnego stołu i rozmawiać ze sobą jakby nigdy nic.

    • Wolfshem

      Wolfshem

      29 maja 2025, 16:08

      Nie musisz z nimi wielce rozmawiac przeciez. Wystarczy zdawkowo

    • krolowamargot

      krolowamargot

      29 maja 2025, 16:14

      ale gdzie tu widzisz problem? Tobie jest niezręcznie? TOBIE? nie rodzinie, która ma Cię w nosie? Przestań na bogów przepraszać, że żyjesz. Co Ty Atlas jesteś? Wszystkie problemy świata na plecy? Kiedy do Ciebie dotrze, że dobre kontakty rodzinne wymagają wzajemności? Jeśli ktoś Ci tłumaczy, że twoja rodzina robi dobrze, to nie słuchaj. Na uroczystości możesz chodzić osobno, wcześniej lub później. Nie chodzić wcale. Iść i się nie odzywać do tych, z którymi gadać nie chcesz. Dziury w niebie nie będzie. Naprawdę, jeśli komuś zależy na dobrych kontaktach z Tobą, zrozumie.

  • krolowamargot

    krolowamargot

    29 maja 2025, 12:02

    Ty masz problem z zaakceptowaniem faktu, że twoja rodzina nie jest dla ciebie dobra i powinnaś jej unikać, tak, jak się unika toksycznych ludzi. Duży temat do przerobienia na terapii. Twoja matka się nie zmieniła, a tobie się wydawało, że jednak i że co, we łzach zadzwoni z podziękowaniem za kwiaty? Przecież NIGDY tego nie robiła! Tak, normalni ludzie dziękują za kwiatki, za prezent, za pamięć, taki standard, zadzwonić czy napisać do obdarowującego, że dziękuję, dostałam. Twoja matka? No przecież się należało, c'nie? Daj sobie spokój, wysłałaś, zrobiłaś swoją część bycia córką w dzień Matki. Niczego nie oczekuj, poklep się po ramieniu i powiedz sobie, że Ty jesteś w porządku. Tyle. Żyj nareszcie swoim życiem.

    • Cukiereczek26

      Cukiereczek26

      29 maja 2025, 12:20

      Musze się zgodzić z komentarzem. Czytam dość długo pamiętnik Pleszki i raczej byłabym zaskoczona, gdyby matka podziękowała za te kwiaty. A ona się nie zmieniła, przez chwilę było "fajnie", ale dlatego, że Pleszka była potrzebna.

    • Pleszkaa

      Pleszkaa

      29 maja 2025, 14:13

      Święte słowa i dziękuje Ci za nie. Problem mam z tym, że osoby z mojego otoczenia wciąż przekonują mnie, żebym to ja naprawiała między nami relacje i budowała mosty. W dalszej rodzinie każdy broni takich zachowań. Nawet gdy rodzice zażądali ode mnie alimentów, to rodzina broniła ich zachowania że "to było w złości, nie mieli złych zamiarów". Ja się odcinam, a potem jestem urabiana i przekonywana do poprawienia relacji jakby to była moja wina.

    • Wolfshem

      Wolfshem

      29 maja 2025, 16:12

      No to nie daj sie urabiac! Czytam Twoje wpisy juz dluzej i od samego poczatku Ci z ta rodzina "nie po drodze". Nie musicie miec cieplych relacji, odetnij sie od nich po prostu (na ile sie da). Po co udawac, po co znow ptobowac tylko po to, by byc znow zranionym? A dalsza rodzina probuje lagodzic ta sytuacje, bo mysli, ze tak bedzie lepiej. Pytanie - dla kogo.

    • barbra1976

      barbra1976

      29 maja 2025, 16:55

      No to już zadbałas znowu. I znowu dostałaś między oczy. Może wystarczy. Pewnie, z dobrego serca te alimenty chcieli, jasne. Ci ludzie, co ci takie bzdury wciskają też albo mają klapki na oczach albo wcale nie są ci tak życzliwi, jak to malują. Nie popiera się czyjejś krzywdy.

  • Julka19602

    Julka19602

    29 maja 2025, 11:35

    Nie miałaś obowiązku jechać osobiście i to jeszcze z tak odległego zakątka. Moje dzieci są odemnie 200 km i nie oczekuje osobistych wizyt. Każdy ma swoje obowiązki ki. Dostałam życzenia przez telefon i to wystarczyło i sprawiło mi wielka radość. Trzeba żyć własną rodzina i niezadreczac się relacjami bliskich ludzi którzy nie chcą się traktować z szacunkiem. Brawoza spadki wagi. Pozdrawiam

  • ognik1958

    ognik1958

    29 maja 2025, 11:03

    Wiesz kroczków to trza z 10 tysi i to codziennie nawodnienia 0.035 x waga a to jakieś 2.5 litra snu 7-9 godzin no i przerwy w jedzeniu czyli np 8 h jesz i 16 pościsz no i żarło na poziomie tych 1800 kcal i to ma sens i daje porządną zwałkę bezpiecznego 1 kg na tydzień powodzenia

    • Pleszkaa

      Pleszkaa

      29 maja 2025, 13:48

      dzięki zawsze można od Ciebie liczyć na konkrety! :D

  • clio

    clio

    29 maja 2025, 07:59

    Przykre, że mama nie podziękowała, ale może potraktowała to tak, że nie masz czasu do niej przyjechać osobiście tylko wysyłasz kuriera z kwiatami, tak trochę bezosobowo? Może gdybyś zajrzała, pogadała, pomimo, że spędziłyście dużo czasu czasu przed, ale wiadomo, to były inne emocje. Czasem staramy się robić coś co nam się wydaje miłe a druga strona tego wcale nie oczekuje. Może wystarczyłoby żebyś się po po prostu pojawiła.

    • Pleszkaa

      Pleszkaa

      29 maja 2025, 10:17

      Wiesz, mieszkam jakieś 300 km od niej, więc pojechanie do niej to wyprawa na cały dzień. Zwłaszcza, że dzień wcześniej wróciłam do domu. Takie tłumaczenie jak Twoje mąci mi mocno w głowie, bo potem zaczynam się obwinać "a mogłam inaczej" , "a mogłam bardziej się postarać". Finalnie jeśli ogromny i drogi jak diabli bukiet był dla mniej "Nie tym co oczekuje" jak piszesz. To zwykła kultura nakazywałaby napisanie głupiego smsa " dzięki" lub wyjaśnienia czemu coś jej nie odpowiada.

    • krolowamargot

      krolowamargot

      29 maja 2025, 11:57

      moja córka mieszka 700 km ode mnie, uważasz, że mogłam strzelić focha, bo dostałam prezent pocztą, kwiaty starym i życzenia przez telefon? Bo nie przyjechała?

    • clio

      clio

      29 maja 2025, 12:07

      Nie, zrozumiałam że mieszkasz blisko, skoro byłaś przez weekend i jeździłaś z nimi. Moja córka też mieszka 400 km ode mnie, przyjeżdża dopiero dziś wieczorem, więc rozumiem 😊

  • AnabelLee

    AnabelLee

    28 maja 2025, 22:43

    smutna historia i nie wiem, co Ci poradzic w tej sytuacji, bo to bardzo ludzkie. Często jest niestety tak, że nawet jeśli rodzic wprost odrzuca dziecko, to ono bierze winę za to na siebie (!) masochistycznie i nadal gdzieś ma w sobie gotowość do przebaczenia rodzicowi. Trzymaj się kochana. jesteś w tym bardzo ludzka.

  • KochamSiebie2020

    KochamSiebie2020

    28 maja 2025, 22:35

    A ja na to bym spojrzala inaczej. Moze pochodzisz z takiej rodziny gdzie nie usłyszysz : “ dziękuję”, “ proszę” “ przepraszam”. Ty się nauczyłaś ogłady, potrafisz się zachować, ale reszta twojej rodziny nie. To tak jakby ty się rozwinęłaś, a oni nie. Brak ogłady, kultury i nie wiem… inteligencji emocjonalnej? Uważam, ze dlatego macie problem w komunikacji. Ty oczekujesz jakichś tam słów, a oni nie mają i tym pojęcia. Obrażasz się i według nich wychodzisz “ na zbyt wrażliwą”. Traktuj ich z pobłażaniem i nic nie oczekuj od nich.