Kilka miesięcy dałam sobie luzu. I wynik jest... JEST !!!. Urosłam wszerz wszędzie, za chwilę osiągnęłabym znów wagę max. 91 kg. Niedaleko... Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie.
A wystarczył brak ćwiczeń, zima, pierwszy słoik majonezu, potem jakieś ciasteczko i potem wyrzuty sumienia, które z mojej diety i moich osiągnięć ....no to znów zajadałam... ech... smutno mi... znów jestem dużą kobietą i wyć mi się chce. Trochę sobie pobiadolę... trochę popłaczę, a potem siadam, aby spisać sobie nowy plan odchudzania. Jedno co pocieszajace to wiem, że mogę schudnąć i mam wiedzę jak... zabrakło silnej woli... Smutno mi...
keli1979
12 lutego 2011, 11:59zaczniemy od nowa, razem damy radę :) buzial
nelka70
11 lutego 2011, 19:38niestety, bez pilnowania tak to się kończy... ale nie martw się. Teraz się przypilnujesz i do lata będzie dobrze. Wierzę w Ciebie i życzę powodzenia. Dla mnie zima też nie jest lekka dla trzymania diety, ale mocno się staram i póki co jeszcze w spodnie się mieszczę. Pozdrawiam
klaudia0704
11 lutego 2011, 17:00wszystko można jeszcze naprawić;) także życzę mnóstwo samozaparcia i samych sukcesów na drodze do idealnej figury;)!
kluska202
11 lutego 2011, 16:49nie martw sie..ja tez sie spaslam jak prosie...na szczescie do lata jeszcze 3- mce...10kg mozna spokojnie zrzucic. DAMY RADE?