Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
u mnie wzloty i upadki...


...Byłam u mamy caly tydzien.Wogole tam nie moge dojsc do porozumienia z dieta.W tłusty czwartek zjadlam 2 pączuchy+ jedne w piatek(o nie!,nie martwie sie tym wogole).Z jedzeniem nie bylo zle,tylko z piciem zielonej herbaty i wody.Prawie nic nie piłalam z braku czasu...Ruchu miałam sporo.W czwartek na wadze bylo 61.1kg,w wczoraj jak wrociłam juz ponad 62kg a rano dzis 63kg:)hmm,czuje,ze to woda,bo mam opuchniete kostki.Z drugiej strony z dieta i cwiczeniammi moglo byc lepiej i to moze byc zwyczajny zastój.Zobacze pod koniec tygodnia.Postaram sie od jutra poprawic ten wynik i zobaczyc 61kg.Z dobrych wiesci-mieszcze sie w spodnie w ktore jakos sie zmiescic nie mogłam:)
Ze złych-jestem wykonczona nasza sytuacja finansowa,brakiem pracy,przeziebionym synkiem i mieszkaniem z tesciowa,problemami w rodzinie i ogólnie wszytskim...
Mam syndrom wyparcia,stram sie udawac,ze to wszytsko mnie nie dotyczy.niech to sie skonczy bo od roku same plagi...
  • aneta19861704

    aneta19861704

    11 lutego 2013, 21:02

    trzymam kciuki żeby ta zła passa minęła... U mnie też choróbska...

  • flowerfairy

    flowerfairy

    11 lutego 2013, 19:02

    Ja też właśnie nie lubię mieć długich spodni czy koszulki z rękawem, ale małżonek zażyczył sobie żebym do snu miała jakiś komplecik ;) A nie taką zbieraninę jak dotychczas ;) PS. Trzymaj się, wszystko się ułoży :)