Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
wrcam dzis!


tak wiec wracam, nadal nie moge na siebie patrzec sie w lustro, wiem, ze od ostatniego wpisu katastorfa sie nie stala, bo przed swietami wielkanocnymi wazylam 63,3, teraz wole nie wchodzic na wage, dopoki znowu woda ze mnie nie zejdzie. 

a wracam, no wele razy probowalam cos z soba zrobic, ale chyba przychodzi taki czas kiedy ma sie wszystkiego dosc, ze ta monotonia sprawia, ze nie ma sie na nic ochoty, pomimo ze mam fajne studia, jakos z kasa nie jest fatalnie, mam kochanych przyjaciol, ale nie jestem szczeliwa. Postanowilam zmienic cos w swoim zyciu. 
chlopak, z ktorym krecilam nie odzywa sie, ten w ktorym jestem zakochana zaprosil mnie na swieta do siebie, ale ja i tak wiem, ze jest szczesliwy ze swoja dziewczyna, wiec gdzie ja sie mam pchac....

jade do Czech... wiem, ze jestem juz troche za stara, ale postanowilam pojechac na erasmus, jestem zmeczona ta monotonia. mieszkam w pieknym miescie, czuje sie tutaj jak w domu, ale musze odpoczac, musze wyjechac, musze zatesknic, musze sie odkochac...

jakie to jest pokrecone, jeszcze nie tak dawno, modlilam sie 'za milosc niewzajemna', teraz widze, ze ciezko jest....teraz wiem, ze umiem kochac, zebym mogla w ogien za nim wejsc, tylko ze on ma juz taka jedna, ktora za nim wejdzie, a ja... po co mam sie sparzyc, jak nie ma kto pozniej wyciagnac mnie z tego ognia.

jade do Pragi, poukladam sobie wszystko tam, bede sie bawic, bede sie uczyc, bede poznawac, bede szczesliwa. 

a tymczasem ide biegac ;)

'ja Cie odszukam bez klopotow w tlumie tak zwanych zwyklych ludzi' 
  • austryjaczka1

    austryjaczka1

    2 kwietnia 2013, 15:07

    Damy radę :) Ja też teraz na wage nie wchodze... ;/