Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
zaslodzenie i male przemyslenia


Jak w tytule, no nic, jedziem dalej z tym koksem

sniadanie:4 sucharki z dzemem, kawa z mlekiem, II sniadanie: dwa male kawalki domowego ciasta, herbata, obiad; pure z ziemniakow i cukinia (a w cukini, oliwa z oliwek, mleko, troche smietany i troche maki), podwieczorek: kawa, maly kawalek ciasta domowego, czekoladka z likerem wisniowym, kolacja: zupa krem z porow, kalafior, 3 plastry miesa wolowego w sosie pomidorowym 

ruch: godzina na rowerze (do centrum i z powrotem)

Dobrze, ze to ciasto bylo pokrojone na malenkie kawaleczki- bylam u kolezanki i byli u niej rodzice- mama zrobila jej ciasto. ostatnio domowe ciasto jadlam (nieliczac mojego wypieku: ciasto marchewkowe), jak bylam w domu w sierpniu.

Zapisalam sie na test z jezyka, na staz musze miec zaswiadczenie, ze znam jezyk, to nic, ze studiuje tutaj 7 lat... no nic w sumie moze i dobrze, przynajmniej porzadnie powtorze gramatyke, bo niekotrych czasow sie nie uzywa i mowie z bledami gramatycznymi. tylko, ze od tego testu bedzie zalezec, czy bede miala ten staz, a ze stazem wiaze swoja przyszlosc (moze mnie polubia i mnie wezma pozniej do pracy...), wtorek 14:00 test.

W nowym pokoju juz sie zagoscilam, tylko musze umyc okna, bo sa wrecz matowe...coz moja wspolokatorka nie byla za pan brat ze sprzataniem, ciekawego kogo teraz mi dadza.

W ogole jakis dolek mnie zlapal, pomimo ze w koncu slonce wyszlo, pierwszy dzien od x dni, kiedy nie pada. moze to kwestia, ze od piatku, czy od soboty jestem sama w mieszkaniu i nie mam do kogo sie odezwac... jakos tak mi samotnie...niech mnie ktos przytuli... o moich historiach milosnych napisze innym razem, teraz tylko napisze, ze wsztystko okazuje sie nie wypalem. eh, chyba zblizaja mi sie moje dni, bo zazwyczaj nie mam takich dolkow (i dzis na wadze +0,4 wiec to o czyms swiadczy).

Kupilam dzisiaj swiecznik-domek z balwankiem i dwa elfy do powieszenia, nigdy nie kupowalam zadnych ozdob swiatecznych, pierwszy raz. pomimo ze wracam do domu na swieta, chcialam cos kupic. lubie otoczke swiat, swiat, ze wzgledu na rodzine jaka mam niecierpie, ale co rok szykuje sie na swieta, nadmuchuje sie jak balonik, zeby pozniej zeszlo ze mnie powietrze, ale cos musi zostac w nas z dziecka...Bylam kiedys u kolegi na swietach, niesamowite- na kazdym schodku cos swiatecznego, jakas figurka. Chialabym kiedys w dalekiej przyszlosci miec taki dom...