Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Prę do przodu


Malutkimi kroczkami, ale przesuwam się w dół wagi. Dzisiaj była łaskawa i pokazała 66,1. Cały tydzień wahała się pomiędzy 66,6 a 66,9.
Myślę, że to wpływ dwóch moich decyzji:
- liczenia kalorii ( program wyliczył mi je na 1700, ale staram się zjadać ok.1500)
- zaczęłam biegać- na razie dwa razy, bo niestety bardziej niż mięśnie bolą mnie kości bioder, ale nie poddam się i będę próbowała dalej. Muszę sobie kupić wreszcie podpiętek do lewego buta, bo mam nierówne nogi. Może dlatego tak mnie boli. Bo ból jest potworny. Zdecydowanie wolę zakwasy.

Oprócz wagi zjechałam też kolejne 2 cm w talii. To mnie cieszy jeszcze bardziej. Teraz czekam cierpliwie aż ruszą się znowu bioderka. I brzuch, bo to mój najsłabszy punkt. Czas wrócić do brzuszków, które sobie odpuściłam w czasie jajeczkowania.

A dzisiaj w nagrodę jadę sobie do fryzjera. Czas zadbać o siebie na wiosnę :D

Miłego weekendu Wam życzę!
  • Sendia

    Sendia

    4 marca 2014, 22:37

    A ja w nagrodę zaserwowałam sobie wizytę u kosmetyczki. Trzeba się nagradzać za dobre rezultaty, prawda?

  • Rufna

    Rufna

    1 marca 2014, 09:35

    Masz może jakiś sposób na biodra? Bo ćwiczącz z brzucha zjechałam już 7 cm, ale z bioder ani rusz i to mnie trochę dziwi :-)